Mobile Suit Crossbone Gundam
Liczba Tomów: 6
Liczba Rozdziałów: 26
Rok Wydania: 1994 - 1997
Uniwersum: Kalendarz Uniwersalny
Fabuła
No i w końcu stało się. Po przebiciu
się przez mangi prequelowe do F91 Gundam w końcu przyszedł czas na
najsłynniejszą mangową produkcje ze świata Gundam - osławiony Crossbone.
Na początku należy wyjaśnić jedną sprawę
związaną z Crossbone’em: historia ta w żadnym wypadku nie jest rozwinięciem
F91. Fabuła nie dotyczy konfliktu pomiędzy Cosmo Babilonią a frakcją Cecicly i
Federacją Ziemską. Crossbone jest seqelem tej historii. Tak więc wojna z
Crossbone Vanguard i jej ideologią rządów arystokratów wciąż nie została w
pełni przedstawiona.
Opowieść w mandze rozpoczyna się 10
lat po wydarzeniach z filmu kinowego. W Federacji panuje pokój, nikt nikogo
generalnie nie uciska i utrzymuje się względna zgoda. Daleko, bo na orbicie
Jowisza, istnieje zespół kolonii niezależnych od rządu Federacji. Mieszkańcy
tego regionu nie chcą wcale walczyć o niepodległość czy podbić Federację (z
pozoru), koegzystują z nią pokojowo, wymieniając się chociażby studentami.
Jedyną rysą na tym sielankowym obrazie są ciągłe ataki tajemniczych piratów. Do
Jowisza właśnie zbliża się kolejny statek ze studentami, a wśród nich nasz główny
bohater: Tobia. Na stacji orbitalnej, na której się znalazł natrafił na Bernadette,
która uciekała przed funkcjonariuszami prawa. Na domiar złego stacja została
zaatakowana przez owych tajemniczych piratów, którzy rabowali, niszczyli broń
masowej zagłady, mordowali i gwałcili (za wyjątkiem dwóch ostatnich punktów).
Tobia wraz z Bernadette wskutek całej tej zawieruchy trafia na Mother Vanguard, gdzie dowiaduje się prawdy o Jowiszowych przyjaciołach
i postanawia wspomóc odrodzone Crossbone Vanguard.
Tak pokrótce przedstawia się początek fabuły
Crossbone’a. Dalej jest jeszcze ciekawiej gdy poznajemy całą prawdę o Jupiter
Empire, kim tak naprawdę jest Bernadette, co mniej-więcej działo się z
Seabookiem i Cecily po wojnie z Cosmobabilonią. Generalnie Crossbone jest dosyć
unikalną mangową serią, bo jest jedyną serią z głównego nurtu (nie jest żadnym
side story, czy uzupełnieniem któregoś serialu/filmu) która nie jest serią
animowaną. A szkoda ponieważ 50-kilku odcinkowa seria spisałaby się nawet
lepiej niż 6 tomowa manga. Historia jest przedstawiona spójnie, bez zbędnych
przeciągnięć czy wymuszonych skrótów (jak to miało miejsce w przypadku
mangowych preqeli do F91). Sam świat późnego UC jest bardzo ciekawy i zawsze
interesował mnie bardziej niż chociażby ciągle eksploatowany okres Wojny
Jednorocznej. Jupiter Empire zasadniczo różni się od Zeonu, bo o ile w ruchu
wolnościowym kolonii mieliśmy do czynienia z systemem autorytarnym (ze sporą
dawką wolności osobistej dla obywateli), to w koloniach Jowisza mamy pełną
kontrolę społeczeństwa: od nadawania im numerów (coś na kształt kasty), do tego
ścisła reglamentacja każdego towaru, no i życie codzienne na małej powierzchni
z wyłączoną grawitacją w większości pomieszczeń. Skojarzyło mi się to od razu z
Paradyzją Janusza Zajdla, tyle że nie jest ściemą. Da się to po części
oczywiście zrozumieć przez zbyt dużą odległość dzielącą Ziemię a Jowisza, ale
też jest to cena za niezależność od Federacji, która od jakiegoś czasu nie jest
aż tak zła, tylko trochę zbyt naiwna, bo dawała sobie koncertowo grać na nosie.
Tytułowy Crossbone wpisuje się nieco w tradycje zapoczątkowaną przez A.E.U.G.,
czyli wyjętych z pod prawa buntowników walczących o słuszną sprawę, ale i w ta
organizacja jest spora i posiada różne “skrzydła”. Okręt Cecily, chce przede
wszystkim powstrzymać Jowiszan przed podbojem Ziemi (z początku wydaje się że o
to jest ich celem) i jest zwolenniczką demokracji. Z kolei jej kuzynka jest
wyznawczynią ideologii arystokratycznej, co jest przyczyną nieporozumień i
kłopotów. Całość przedstawia się jako spora historia z wieloma wątkami, które
na koniec łączą się ukazując jedne z najlepszych Gundamowych zakończeń. A dyskusja
pomiędzy Tobią a kuzynką Cecily jest jedną z lepszych poruszających kwestię
Newtype’ów. Klimat jest fenomenalny, nie bez znaczenia są tu wszystkie sceny z
mieszkańcami Jowiszowych kolonii czy życia na Mother Vanguard. Fakt, że
niewielki fragment opowieści rozgrywa się na Ziemi również jest bardzo istotny,
czuć bezkres i pustkę przestrzeni kosmicznej wpisując się klimatem blisko
filmów i seriali o eksploracji kosmosu.
Z tej opowieści można wyciągnąć znacznie więcej,
dlatego też powstał uzupełniający Skull Heart o którym następnym razem.
Crossbone nie jest bez wad. Mimo, że jaskrawych skrótów nie ma, to jednak
czasami mamy uczucie, jakby coś skrócono. Do tego wątek Zabina został
zmarnowany z ciekawej niejednoznacznej postaci został zamieniony w szaleńca w
mechu. I to bez większego powodu.
Postacie
Do
fabuły Crossbone’a można się doczepić. Do kreski mangi tym bardziej. Jednak do
postaci już nie sposób. Bohaterowie to największa zaleta tej mangi. Samo ich
przedstawienie, relacje między nimi są fenomenalnie dobrze zarysowane. Szczególnie
widać to po głównych bohaterach serii: Tobi i Kincaido. Ogółem bardzo trudno
utrzymać balans pomiędzy znaną postacią z poprzedniej serii a nową, teoretycznie
mającą być głównym bohaterem. Często bywa tak, że stara postać łatwo przejmuje
pałeczkę i dominuje w serii. Tutaj balans został zachowany wręcz koncertowo.
Między Seabookiem a Tobią jest niesamowita chemia i świetnie wypadają razem. Z
pozoru ich relacje przypominają te znane z Zety pomiędzy Kamillie a Charem, w Crossbone
jednak są to raczej relacje pomiędzy starszym a młodszym bratem (w Zecie to
bardziej ojciec - syn). Podoba mi się rozwój Tobii, nie od razu siada za sterami
Gundama, robi to wręcz bardzo późno, niemal na końcu opowieści, co urealnia
jego postać. Seabook jest głównym asem Crossbone i to jemu przypada najsilniejsza
jednostka kosmicznych piratów. Również dorósł
jako postać i pokazał, że ma ogromny potencjał na rozwój. Ba! Uważam go za dużo
ciekawszą postać niż Amuro. Berah czyli Cecily również jest świetną postacią,
dostała dużo więcej czasu “antenowego” niż w F91, co pozwoliło jej się
rozwinąć, no i pogłębić relacje z Seabookiem. Jest charyzmatyczna, a przy tym
ciepła i posiada ogromne pokłady uroku, no i nie jest tak odseparowana od
reszty postaci. Bernadette... nieco przypomina mi Minevę z Unicorna tylko nieco
nieporadną i nie umiejącą dać sobie rady z całą tą sytuacją. Jest miła
sympatyczna i świetnie pasuje do Tobi. Reszta członków Crossbone Vanguard jest
zróżnicowana, generalnie przyjemni w odbiorze “weseli” piraci wraz z wiekowym Umonem
Samonem na czele (weteranem Wojny Jednorocznej, w której przy pomocy Balla
zestrzelił 6 Rick Domów). Na osobną uwagę zasługuje kolejna postać
powracająca z F91: Zabine, będący podczas wojny z Cosmo Babilonią rywalem
Seabooka. Teraz współpracują, niemniej Seabook nie ufa mu. Całe bite 2,5 tomu
przewijał się wątek, że jednak można mu zaufać, po czym nagle przechodzi do
obozu wroga... Trochę dziwne to szczerze powiedziawszy było, jakby Tomino nie
za bardzo wiedział co z nim zrobić. Postacie po stronie Jupiter Empire są nieco
bardziej typowymi, ale wciąż ciekawymi postaciami. Szczególnie Barnes, który
jest świadomy okrucieństwa Jupiter Empire, ale mimo to wciąż mu służy. Sam
prezydent Jowiszowych kolonii - Crux Dogatie - to antypatyczny typ łączący
wszystkie najgorsze cechy dotychczasowych tyranów z UC.
Z
wartych wspomnienia postaci jest jeszcze Sherindon - kuzynka Cecily, która choć
nie zgadza się z kuzynką, to jednak wspomaga jej działania i prowadziła ciekawą
dyskusje z Tobią na temat Newtypów. No i Harisson, pilot Federacji, który choć
pojawił się tylko na moment, to jednak dał o sobie znać i “zapowiedział się”
przed sequelami, w których będzie miał więcej do powiedzenia.
Mechy
Maszyny
w Crossbone można podzielić zasadniczo na dwie grupy: tradycyjne późno-UC i
całkowicie nowe i odjechane. I podział ten również może dotyczyć wszystkich
trzech frakcji. Najbardziej standardowo wypadła Federacja, po stronie nieco
biernych i naiwnych obserwatorów widzimy wszystkich naszych starych znajomych
przede wszystkim Jegany i Gundamy F91 (jakby ktoś nie wiedział recolor modelu
F91 z filmu pojawił się właśnie w tej historii). Nic dodać, nic ująć, standard
najwyższej jakości. Mieszkańcy Jowisza mają tak dziwaczne maszyny, że nawet nie
będę próbował ich wymieniać czy tym bardziej opisać. Mają dosyć dziwne designy,
szczególnie specjalna straż księżniczki latała jakby w posągach kobiet… Na
koniec zostawiłem najlepsze: naszych wesołych piratów. Mamy starych znajomych z
F91 rysowanych w bardzo klimatyczny sposób. Ale oczywiście najważniejsze są
Gundamy. Dostajemy trzy sztuki Gundam Crossbone: X-1, X-2 i X-3. Nie różnią się
od siebie osiągami (jest mała różnica w wyposażeniu), tylko kolorystyką np.
Gundam którym lata Zabine jest cały czarny, Seabooka ma specjalny płaszcz
odbijający wiązki, a X-3 jest wyposażony w pole I-field w dłoniach, które przez
krótki okres czasu pozwala mu zaabsorbować każdą wiązkę. Podobnie jak oryginał
Gundamy mają w sobie CoreFightery, które zresztą jak na mój gust są dużo lepsze
od poprzednich generacji. Pod sam koniec historii na moment pojawiają się Gundam Crossbone’y masowej produkcji.
Oczywiście wszystkie maszyny Crossbone’a mają w swoim wyglądzie jakieś
odwołania do frakcji, czy jest to herb Crossbone Vangourd, czy trupią czaszkę i
skrzyżowane gnaty na głowach i kokpitach Gundamów. Świetnie potęgują klimat
historii, szkoda tylko że Gundamy masówki pojawiły się na tak krótko.
Kreska
I tu jest pies przegrzebany w sprawie łatwo przyswajanych opowieści o
szlachetnych piratach, którzy rabują, ratują Ziemie, gwałcą i mordują (za
wyjątkiem tych dwóch ostatnich). Rysunki są... Cóż bardzo specyficzne i na
pierwszy rzut manga wygląda jak produkcja dla małych dzieci. Generalnie chodzi
o postacie, które wyglądają wyjątkowo dziecinnie, ale tak jak piszę na pierwszy
rzut oka. Mi czytało się Crossbone’a na początku bardzo dziwnie, niemniej potem
to kreski się przyzwyczaiłem i po czasie stwierdziłem, że nawet dodatnio wpływa
na klimat opowieści.
Podsumowanie
Jedyny mainstreamowy Gundam nie posiadający serii telewizyjnej. Dobra solidna
fabuła, kapitalnie prowadzone ciekawe postacie i bardzo oryginalne mecha
design. Co prawda kreska z pozoru może odstraszać, to jednak warto się z
Crossbone’em zapoznać, to ważny element UC do tego lepszy od kilku animowanych
producji i to nie tylko z całego multiwersum, ale i z UC.
Ocena
10 Tetsujinów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz