Space Runaway Ideon
Liczba odcinków: 39 lub dwa filmy
kinowe
Rok Produkcji: Seria TV 1980,
Filmy 1982
Opening
Fabuła
Oto Ideon, druga najsłynniejsza seria łysego sadysty
z Tokio. Czy zasługuje na swoją sławę, serii przyćmiewającej inne, nie
Gundamowe produkcje Tomino? Zależy jak na tą serię spojrzeć. Bo z jednej strony
mamy ciężko oglądającą się serię TV przez którą ledwo przebrnąłem i która
dodatkowo przedwcześnie została przerwana i okraszona oszukanym zakończeniem. Z
drugiej… filmy. Szczególnie drugi film, który zawiera materiał z niewyemitowanych
ostatnich paru odcinków. Obraz ten zawiera ten prawdziwy, jeden z najbardziej
wstrząsających finałów w Anime.
Fabuła
przestawia się następująco - na jedną z Ziemskich kolonii przylatują obcy Buff
Clan, którzy, wyglądają oczywiście jak ludzie. Szukają oni tajemniczej
substancji Ide, która pozwoli im ochronić ich Ziemię przed meteorami wciąż
uderzającymi w powierzchnię planety i szerzącymi śmierć oraz zniszczenie.
Tymczasem w owej kolonii odkryto ruiny tajemniczej „piątej cywilizacji”, a
także zachowany w doskonałym stanie statek kosmiczny (Solo) i trzy czerwone
pojazdy. Buff Clan atakuje znienacka kolonistów, uważając ich za niższą rasę
nie stanowiącą dla nich żadnego zagrożenia. Tymczasem okazuje się, że ludzie są
na tym samym stadium rozwoju co kosmici i rozpoczyna się zacięta bitwa.
Tymczasem młody chłopak Cosmo wraz z dwójką przyjaciół uruchamiają tajemnicze
czerwone pojazdy, które napędzane nieznaną siłą łączą się formując Ideona i
przechylają losy bitwy na stronę kolonistów. Niemniej kolonia została
doszczętnie zniszczona. Zginęło wielu cywili, więc koloniści decydują się na
ucieczkę z planety na okręcie piątej cywilizacji. Buff Clan przekonany, że
Statek Solo i Ideon zwierają Ide, ruszają w pogoń. Równocześnie księżniczka
Buff Clan trafia na Solo i stara się zażegnać wciąż rozszerzający się konflikt
pomiędzy ludźmi a Buff Clan.
Zarówno
serial jak i filmy przez cały czas trwania (no większość czasu) mają ciężki,
ponury klimat. Na każdym kroku nie tylko spotykamy nowe zagrożenie ze strony
obcych, ale i niechęć mieszkańców innych ludzkich kolonii, którzy uważają, że
pomoc Solo będzie oznaczała dla nich śmierć. Także po przylocie naszych
bohaterów na Ziemię (gdzie okazuje się, że i w naszą Ziemię ciągle uderzają
meteory) zostają oni odtrąceni. Ba, Siły Zbroje Ziemi stają się tak samo
zaciekłym wrogiem jak kolejne armady obcych. W zasadzie ponura atmosfera
narasta z odcinka na odcinek, aż do wstrząsającego finału z drugiego filmu
kinowego (nie liczę dokręconego fałszywego zakończenia z serii TV). Niemniej
nie ogląda się tej serii dobrze, a wręcz przeciwnie- momentami jest ona
praktycznie nie do oglądania. Problemem nie jest fabuła, przeciwnik, średni
bohaterowie, czy scenografia. Problemem jest konstrukcja odcinków, sztampowa do
granic przyzwoitości. Większość niemal wszystkich odcinków stanowią bitwy z
niewielką dawką rozbudowy fabuły i postaci. Ogląda się to po prostu źle, gdyż
jest bardzo nużące. A szkoda bo potencjał był ogromny. Szczerze powiedziawszy
nie dziwię się, że Ideon okazał się początkowo klapą i został przerwany, bo
odcinki zaczęło dać się normalnie oglądać dopiero przy 30 czy 35 epie.
Wcześniej było po prostu tragicznie z nielicznymi wyjątkami.
Na
szczęście Tomino ma chyba miękkie serce do Ideona i postanowił do niego wrócić 2 lata po
premierze ostatniego odcinka w postaci dwóch filmów kinowych: The Ideon: A
Contact i The Ideon: Be Invoked, oba trwają nieco ponad półtorej godziny i jest
to zupełnie inna jakość oglądania. Dodatkowo Be Invoked zawiera materiał z
niewyemitowanych ostatnich odcinków serii ukazując prawdziwe zakończenie serii,
którego nie chcę zdradzać, choć ostrzegam, że jest niezwykle krwawe. Jak na
anime dla nastolatków, śmierć poszczególnych (szczególnie pozytywnych) postaci
jest niezwykle brutalna i krwawa. Niemniej zakończenie w swoim ostatnim akcie…
cóż nie potrafię tego określić słowami. Jest niesamowicie niezwykłe i
wzruszające, aż sam uroniłem parę łez będących połączeniem smutku i wzruszenia.
W zasadzie jedynie zakończenie Orgussa może próbować się z nim mierzyć.
Postacie
Włączając pierwszy odcinek Ideona wiedziałem z czym
się mierze. Doskonale zdawałem sobie też sprawę, że tu giną wszyscy, dosłownie
wszyscy. (Jeżeli nie zgubiłem, pewnie wrzucę tu pewnego Gifa z Tomino w roli
głównej.) Niemniej chciałem się z tymi postaciami zapoznać mimo ich mało
szczęśliwego (pozornie) losu i się nimi przejąć. W serialu niestety nie było mi
to w zasadzie dane. Oczywiście każdy dostał trochę czasu na rozwój, ale w sumie
nikogo oprócz Besa – dowódcy Solo i Karali owej Buff Clanowej księżniczki nie
polubiłem. Wszyscy inni wręcz mnie drażnili. Cosmo, przez większość czasu tylko
tam był i poza tym, że wyglądał jak Amuro z afro, niewiele wskazywało na to, że
jest jakąś istotną postacią dla serii. Zmieniło się to potem trochę, jak dostał
kilka swoich, zresztą bardzo dobrych, odcinków. Reszta załogi Ideona to ta sama
historia. No i te cholerne bachory… Szczególnie niemowlak działał mi tak na
nerwy, że miałem nadzieje przy seansie kolejnego odcinka, że to tym razem
gówniarz zostanie wyssany ze statku w próżnie… Niestety oczywiście się nie
doczekałem i zginał jako jeden z ostatnich… Ehh, ma się to szczęście do
nielubianych postaci. Pomimo, że w szczegółach postacie raczej nie były
szczególnie interesujące, to ich relacje już tak. Początkowo i w zasadzie
niemal do końca istniały głębokie konflikty i uprzedzenia pomiędzy
poszczególnymi postaciami. Np. pomiędzy Karalą i Sheryl (głównym naukowcem kolonistów) istniał
permanentny konflikt i brak zaufania. Przez sporą liczbę odcinków załoganci
Solo w zadzie tylko na siebie wrzeszczeli i nie umieli się ze sobą normalnie
porozumieć. Kontrastem za to były relacje pomiędzy kolejnymi dowódcami Buff
Clan, którzy dobrze się ze sobą dogadywali. Z kosmitów, oprócz Karali, ciekawy
był Gije który chyba najbardziej rozwinął się, ze wszystkich postaci.
Zatem
jeżeli spojrzymy na poszczególne postacie w Ideonie z osobna nie ujrzymy nic
ciekawego, niemniej jak skupimy się na załodze Solo jako bohaterze zbiorowym,
zobaczymy naszych bohaterów w zupełnie innym świetle.
Mechy
i inne obiekty latające
Ideon cieszy się
lekko ironiczną ksywką King/God of GMs (podstawowych MSów Federacji w Gundamie)
z powodu sporego podobieństwa do nich. Mam do niego mieszane uczucia. To taki
przedstawiciel real robots wymieszany ze specyfiką super robots. Bardzo mi się
podobał fakt, że cały czas w tak zwanym miedzy czasie coś się z nim działo-
naprawy, poznawanie jego możliwości… Do tego jego sterowaniem nie zajmował się
jeden pilot, a wręcz cały sztab ludzi, którzy obsługiwali wszystkie 3 moduły. Oprócz
widocznych 6 pilotów, była jeszcze obsługa dział. Świetnie to budowało klimat.
Niemniej modułowość i specyfika super robots średnio do tego pasowała. Dlatego
złośliwy God of GMs jest w pełni uzasadniony. Wiele epizodów podważało również
sensowność rozdzielania Ideona po każdej bitwie.
Siły
Baff Clan dysponowały najróżniejszymi maszynami, choć nigdy to nie były „roboty
tygodnia” i często powracały wraz ze swoimi
prawie skutecznymi taktykami. Żaden z nich jednak nie zapadał w pamięć i
raczej niewiele można o nich napisać.
Jeśli
chodzi o Zidentyfikowane Obiekty Latające to zarówno Solo jak i okręty Baff
Clan są typowymi przedstawicielami statków kosmicznych jakie wymyślane były w
tamtym okresie dla seriali i filmów SF. Mnie one bardzo odpowiadają. Mają ten
hurra optymistyczny akcent. Z drugiej strony siły Ziemi nawiązują do
siermiężnych okrętów Federacji Ziemskiej z Gundama.
Animacja
i Muzyka
Animacja jest udoskonaloną wersją tej znanej z
pierwszego Gundama, podchodząca trochę pod Zetę. Nie jest uciążliwa, czy pełna
różnorakich wpadek. Wykorzystywanie tych samych klipów, jest dobrze maskowane i
da się to łatwo dostrzec jedynie przy okazji formowania Ideona.
Muzyka
jest niezła, chociaż momentami nie pasowała mi do ogólnej sytuacji. Było to
szczególnie widoczne na początku serii. Pod koniec zaczęły dołączać typowe
epickie utwory orkiestrowe świetnie budujące klimat.
Filmy
mają poprawioną animację w stosunku do oryginału. Kilka nowych scen mamy w
pierwszym, a drugi… cóż to niewyemitowany materiał poddany obróbce. Muzyka była
fenomenalna.
Podsumowanie
Serialu nikomu nie polecam. Jest zwyczajnie
przeciętny, a momentami wręcz nie do oglądania. Do tego ciągłe i nudne walki z
niewielkim popychaniem akcji do przodu. Polecam za to filmy kinowe. Specjalnie
nie piszę kompilacyjne, bo prezentują zupełnie inną jakość niż materiał źródłowy.
Szczególnie drugi film to świetne kino SF z typowymi dla Tomino elementami jak
konflikty między bohaterami czy ponura atmosfera.
Ocena
Seria TV: 5 Tetsujinów
Filmy 9 Tetsujinów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz