Muteki kōjin Daitān 3
Liczba
Odcinków: 40
Rok
Produkcji 1978 – 1979
Opening
Fabuła
Po krwawej łaźni jaką zaprezentował
mi Tomino ostatnim razem, wziąłem się za jego drugą samodzielną serię: Daitrana
3. Tak, jest to praca Tomino, która powstała tuż przed najsłynniejszym
dzieckiem tego reżysera. Pewnie wiecie, którą mam na myśli.
Fabuła jest prosta jak drut i trzyma
się twardo znanego wszystkim schematu Super Robots: są obcy (w tym przypadku
Meganoidy), którzy chcą podbić świat, a nasz samotny bohater ze swoimi
pomocnikami staje im na drodze. Tyle, że w Daitranie nie chodzi o fabułę,
często on łamie czwartą ścianę żartując z głupawo brzmiących patetycznych
sloganów rzucanych przez Banjo w każdym odcinku, z zapewniania Banjo o tym, że
nikt nie zajmie jego miejsca jak głównego bohatera czy scen transformacji
trwających w nieskończoność. A nawet ze stałych elementów scenariusza. Innym
wyśmiewanym fragmentem gry jest realizm… Tak, realizm. Jeden odcinek z
Megonoidem Brucem Lee "wonna be", który chce nakręcić najbardziej
realistyczną scenę walki. W innym odcinku z kolei mamy reżysera, który chce
nakręcić najbardziej realistyczny film zwabiając na swój statek kosmiczny
aktora, który przy okazji jest dowódcą Meganoidów, aby ten mógł walczyć z Banjo.
W tym odcinku mamy żart z logo MGM, Paramount, a finał epizodu, przypomina
pewien western. Niemniej ten cały kapitalny humor, który co prawda wyśmiewa
konwencje Super Robots, to wcale jej nie parodiuje, co rzadko się udaje. Mimo
prostoty scenariusza Tomino uczynił tu lekkie poletko doświadczalne, które
rozwinął w Gundamie. Meganoidzi to dawniej ludzie, byli pierwszą frakcją, która coś oferuje cywilom i część z nich daje
się przekonać, a część zostaje cyborgami wbrew własnej woli. No i mamy po stronie Meganoidów dowódcę
Frankena, którego możemy uznać za Dozle’a Zabiego w wersji pre-Alpha. Widać, że
Meganoidzi byli swoistym prototypem dla Zeonu, sprawdzianem czy może pójść
dalej tworząc frakcje, która nie okazuje się taka zła, jak się z pozoru wydaje.
Do tego ich żołdaki są często bardzo sympatyczni i choć działają na naszą
szkodę, to momentami zacząłem im kibicować. Tyle serca wkładają w swoją pracę,
a są przy tym nieporadni. Sielanka. Jednak zaraz sprowadzani jesteśmy na ziemię,
bo padają po kolejnych strzałach Banjo…
Jednak lekka
atmosfera i permanentny humor, jest też największą wadą Daitrana. Wszystko jest
fajne i sympatyczne, ale nie ma w ogóle napięcia w finale ani przed. Równie
dobrze przedostatni odcinek mógłby być czwartym czy dziesiątym. Do tego lekka
dziura fabularna w ostatnim odcinku, Tomino tutaj się nieco zagalopował pisząc
dialogi Koros. Niemniej niewiele to wpłynęło na całość, a finał jest mocno nie
w stylu Tomino, który zawsze lubi wszystko kończyć bardzo epicko. Finał ma też
swoje drugie dno, ale to pozostawiam desperatom, którzy będą chcieli obejrzeć
Daitrana.
Postacie
Bohaterowie
są dosyć prości - mamy Banjo i jego lokaja Garisson, którzy mocno przypominają
duet z komiksów o facecie przebierającym się za nietoperza. Z tą różnicą, że
Banjo nie używa maski playboya, on nim jest, zachowuje się często jak dupek, a
przy okazji walczy z szeroko pojętym złem. Choć i on ma swoją mroczną stronę i
tajemnicę. Banjo jest jedyną postacią, która posiada większy rozwój. Garisson
to taki Alfred, wszystko przygotuje i zabezpieczy,
nawet zdarzyło mu się popilotować Daitrana i, o zgrozo, pokonał Megaborga
łatwiej niż Banjo.
Jego pomocnice, czyli Reika i Beauty
(tak ona się tak nazywa i o dziwo, że niby jest niezdarną blondynką to suma
summarum, wolę ją bardziej, niż Reike). Piękna dostaje, w przeciwieństwie do
Reiki, background. Mimo, że Reika niby poważniejsza, mniej infantylna, to
jednak jak przychodzi co do czego niczym nie różni się od Beauty. Jedyna jej
przewaga to taka, że się lepiej ubiera; kocham ciuchy z lat 70tych xD. Zresztą
obie dziewczyny wydały mi się mocno znajome i czuję, że dwie bohaterki z Gundam
X są w jakiś sposób nawiązaniem do tej serii. No i jeszcze jest… Toppo, mały
irytujący dzieciak, który pojawił się w drugim odcinku… Jest wkurzający i poza
wpadaniem w kłopoty nie robi nic, do tego ma ten sam problem co główny bohater
Zambota - tragiczny głos. Całkowicie zbędna postać.. chociaż raz z Garissonem
miał przebłysk niezłego dowcipu.
Meganoidzi,
są zróżnicowani, oprócz tych, których wymieniłem jest jeszcze Koros i jej szef
Don Zanser czy jakoś tak. Koros chyba potem inspirowała lekko Haman Karn. Bardzo
wzruszający, jak na Daitrana, był też mało rozgarnięty dowódca i jego dwóch
pomagierów. Swoją drogą, wiem już skąd Tomino wziął pomysł na mordercze dyski z
F91, bo plan niezdarnego złego generała polegał na przecięciu Ziemi na pół za
pomocą identycznych ostrzy. Oczywiście to moje dywagacje i podobieństwo
istnieje tylko dla mnie, ale co tam, to moja recenzja xD.
Super Roboty
Daitran
ma fajny design, dobrze zobaczyć dla odmiany robota bez faceplate’a.
"Trójka" w nazwie odnosi się do trzech form jakie może przybrać: robot,
czołg i statek kosmiczny. Megaborgi to
dowódcy, którzy za pomocą specjalnego urządzenia zwiększają swoją moc, rozmiar
i wygląd… Ahh Megaborgini z doniczkami zamiast piersi… Zazwyczaj przyjmowali
wygląd nawiązujący do ich zainteresowań i specjalizacji.
Animacja i Muzyka
Daitran
miał mały budżet i to niestety widać, bardzo często powtarzane są te same
klipy. Może i w innych produkcjach ich ilość była porównywalna, to jednak tutaj
było to bardzo widoczne. Zwłaszcza przy przyzywaniu Daitrana. Muzycznie jest
bardzo dobrze, wszystkie ścieżki są świetne. Szczególne… 1.2.3…. DAITRAN 3!!!!
Podsumowanie
Czy polecam tę serię? Nie do końca.
Tak naprawdę Daitrana czasami ciężko się ogląda, odcinki nie mają nawet
pozornego związku ze sobą, dlatego spokojnie można ograniczyć się do epizodów o
których wspomniałem, plus te, które mają jakiś związek z przeszłością Banjo.
Ocena
6 Tetsujnów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz