Rok Produkcji: 1977 - 1978
Liczba Odcinków: 23
Opening
Opening
Fabuła
Motyw
Transformers na blogu uważam za zakończony. Dlatego też, po opublikowaniu
recenzji Transformers Animated, postanowiłem że czynnikiem wpływającym na wybór
kolejnej serii będzie nazwisko twórcy - w tym wypadku jest to Yoshiyuki Tomino,
znany głównie z cyklu Gundam. Jednak teraz chciałbym przedstawić jego
niegundamowe prace. Na pierwszy ogień jego pierwsza samodzielna seria: Zambot
3!
Ród
Jin pochodzący z odległej planety Beal, która została zniszczona przez
tajemniczego Gaizoka, uciekł na Ziemię, gdzie ukrył swoją technologię. 100 lat
później na błękitną planetę przybywa Gaizok, by i ją oczyścić z życia
wszelakiego. Potomkowie uciekinierów z Beal wyciągają swoją broń z ukrycia i
stają do walki z wrogiem.
Z
pozoru wydaje się, że Zambot jest typowym przedstawicielem gatunku Super Robots
- mamy stereotypowych głównych bohaterów (każdy w takim samym uniformie, tylko
w różnych kolorach) i walkę z kosmitami, którzy chcą podbić/zniszczyć naszą
biedną Ziemię, a już w szczególności Japonię. Jednak w przeciwieństwie do
większości tego typu serii (które są z reguły dosyć kolorowe i pozytywne) tutaj
mamy depresję, powagę i śmierć tysięcy ludzi. Seria liczy tylko 23 odcinki i
nie ma w niej miejsca na żadne status quo. Każdy odcinek pcha akcje do przodu, a
jak z pozoru mamy zastój, to tak naprawdę służy on rozwojowi postaci. Jednak
widać, że Tomino jeszcze nie osiągnął swojego poziomu z czasów swoich
najlepszych serii z lat 80-tych. Brak tu przede wszystkim wyważenia pomiędzy
komedią a tragedią, często dochodzi do niekomfortowych scen rodem z
Headmasters: w jednej scenie mamy eksplodujących ludzi; ludzkie bomby (był to
wątek dominujący pod koniec serii i był jedną z najbardziej zatrważających
metod jakie stosowali złoczyńcy w seriach z Super Robotami), które przy okazji
zabijają setki innych, a w następnej główny dowódca sił, Gaizoka Killer Boucher,
zachowuje się "jakby nigdy nic". Zdarza się też, że po scenach walk
mamy nieco głupkowate fragment komediowe. Średnio to pasuje i ten spory
rozstrzał może przeszkadzać w oglądaniu całości. Ale to tylko potwierdzenie
faktu jakim świetnym twórcą jest Tomino, uczył się na swoich błędach i już 2
lata później dostaliśmy świetnie zbalansowaną serię, która odmieniła spojrzenie
na gatunek wielkich robotów.
Postacie
Mam tutaj bardzo
mieszane uczucia. Główny bohater Kappei kompletnie mi nie podszedł, był
denerwującym smarkaczem, który między Bogiem a prawdą nie nauczył się przez
większość serii nic a nic. W ostatnich odcinkach co prawda diametralnie się
zmienił, jednak szkody już zostały wyrządzone. Pozostała dwójka pilotów Zambota
jest w dużej mierze tłem i niewiele jest odcinków im poświęconym, a szkoda, bo
mogli być całkiem ciekawi. Dziadkowie głównego bohatera kradną cały show. Dziadek
jest świetny jako lider, a babcia daje sporą dawkę dobrego zdrowego humoru. Pozostali
członkowie rodziny, to też jedynie tło. Postacie ludzi spoza rodziny Jin są ok.
Bardzo podobał mi się motyw nienawiści ludzi wobec rodziny Jin, którą obwiniają
o przybycie Gaizoka na Ziemię i nie dość, że odmawiają im pomocy, to jeszcze
nie chcą przyjąć ich wsparcia, gdy sami są zagrożeni przez Mecha Boosty. Jednak
i to się w trakcie zmienia, szczególnie widać to po rywalu Kappeia - Kōzukiego
- od naczelnego podżegacza gotowego wydać Butcherowi całą rodzinę Jin do członka
załogi walczącego ze śmiertelnym zagrożeniem z kosmosu. Są jeszcze dwie koleżanki
Kappeia (dość tragiczne, nie w sensie negatywnym, chodzi raczej o ich los) i
koledzy z motocyklowego gangu Kōzukiego (jeszcze bardziej tragiczne postacie).
Jeśli
chodzi o Killer Bouchera i jego zastępców, to są bardziej śmieszni niż
przerażający i pewnie jest to element potęgujący zaskoczenie, jak okrutną i
depresyjną serią jest Zambot. Niemniej ich komiczne zachowania były często nie
na miejscu i przeszkadzały w przyjemnym oglądaniu serialu. Sam Gaizok okazał
się całkiem interesującym… eee… bytem, tak samo jak odpowiedź na pytanie dlaczego
latał od planety do planety i niszczył na nich życie.
Zambot 3 i jego przeciwnicy
Zambot 3, jak
wskazuje na to jego nazwa składa się z trzech różnych pojazdów, które jeżeli
zajdzie taka konieczność łączą się w Zambota. Wszystkie pojazdy za wyjątkiem
Ace’a, nie mają trybu alternatywnego, jedynie Ace (pilotowany przez głównego
bohatera), może zmienić formę do trybu robota (taka słabsza, pozbawiona
faceplate’a i uzbrojenia wersja Zambota 3). Mecha Boosty wysyłane przez siły
Gaizoka to standardowe do granic możliwości „potwory tygodnia” znane z tego
rodzaju produkcji, niemniej Zambot radzi sobie ze swoimi przeciwnikami słabiej
niż jego kuzyni (Combattler, Voltes, Mazinger, Getta), czy jego młodszy brat Daitran
3 (o którym innym razem). Powoduje to, że rozstrzygnięcia pojedynków nie są tak
oczywiste i występuje tu element niepewności. Ogólnie - bardzo dobrze
rozwiązany motyw wielkiego robota.
Animacja i Muzyka
Cóż… lata 70-te
w pełnej krasie. Jeżeli komuś nie przeszkadza tego typu animacja, to tak
naprawdę nie ma się tu do czego przyczepić. Czasami zdarzają się jakieś drobne
wpadki w animacji, ale nigdy to nie jest coś co wyjątkowo by rzucało się w
oczy. Boli jedyne częste powtórzenia animacji. Nieco karykaturalnie rysowane
postacie powodują fałszywe pierwsze wrażenie, że Zambot jest kierowany głównie
do młodszych. Może to także potęguje szok jaki wywołują kolejne epizody. O
muzyce niewiele tak naprawdę mogę napisać - świetny opening i jeszcze lepszy
ending. Czysty przykład tego typu ścieżek dźwiękowych z końca lat 70-tych.
Podsumowanie
Naprawdę
ciężko mi Zambota podsumować. Seria jest niezwykle krwawa i mroczna, Tomino
nawet psa nie oszczędził… Całość była ponura i poważna, ale wspomniane elementy
komediowe wydały mi się nie na miejscu. Niemniej jest to miła odmiana od
standardowych Super Robots i lektura obowiązkowa dla fanów starszych serii.
Ocena
8 Tetsujinów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz