niedziela, 17 czerwca 2012

Muteki Chōjin Zambot 3


Muteki Chōjin Zambot 3
 Rok Produkcji: 1977 - 1978
 Liczba Odcinków: 23

Opening
  

Fabuła
            Motyw Transformers na blogu uważam za zakończony. Dlatego też, po opublikowaniu recenzji Transformers Animated, postanowiłem że czynnikiem wpływającym na wybór kolejnej serii będzie nazwisko twórcy - w tym wypadku jest to Yoshiyuki Tomino, znany głównie z cyklu Gundam. Jednak teraz chciałbym przedstawić jego niegundamowe prace. Na pierwszy ogień jego pierwsza samodzielna seria: Zambot 3!
            Ród Jin pochodzący z odległej planety Beal, która została zniszczona przez tajemniczego Gaizoka, uciekł na Ziemię, gdzie ukrył swoją technologię. 100 lat później na błękitną planetę przybywa Gaizok, by i ją oczyścić z życia wszelakiego. Potomkowie uciekinierów z Beal wyciągają swoją broń z ukrycia i stają do walki z wrogiem.
            Z pozoru wydaje się, że Zambot jest typowym przedstawicielem gatunku Super Robots - mamy stereotypowych głównych bohaterów (każdy w takim samym uniformie, tylko w różnych kolorach) i walkę z kosmitami, którzy chcą podbić/zniszczyć naszą biedną Ziemię, a już w szczególności Japonię. Jednak w przeciwieństwie do większości tego typu serii (które są z reguły dosyć kolorowe i pozytywne) tutaj mamy depresję, powagę i śmierć tysięcy ludzi. Seria liczy tylko 23 odcinki i nie ma w niej miejsca na żadne status quo. Każdy odcinek pcha akcje do przodu, a jak z pozoru mamy zastój, to tak naprawdę służy on rozwojowi postaci. Jednak widać, że Tomino jeszcze nie osiągnął swojego poziomu z czasów swoich najlepszych serii z lat 80-tych. Brak tu przede wszystkim wyważenia pomiędzy komedią a tragedią, często dochodzi do niekomfortowych scen rodem z Headmasters: w jednej scenie mamy eksplodujących ludzi; ludzkie bomby (był to wątek dominujący pod koniec serii i był jedną z najbardziej zatrważających metod jakie stosowali złoczyńcy w seriach z Super Robotami), które przy okazji zabijają setki innych, a w następnej główny dowódca sił, Gaizoka Killer Boucher, zachowuje się "jakby nigdy nic". Zdarza się też, że po scenach walk mamy nieco głupkowate fragment komediowe. Średnio to pasuje i ten spory rozstrzał może przeszkadzać w oglądaniu całości. Ale to tylko potwierdzenie faktu jakim świetnym twórcą jest Tomino, uczył się na swoich błędach i już 2 lata później dostaliśmy świetnie zbalansowaną serię, która odmieniła spojrzenie na gatunek wielkich robotów.

Postacie
            Mam tutaj bardzo mieszane uczucia. Główny bohater Kappei kompletnie mi nie podszedł, był denerwującym smarkaczem, który między Bogiem a prawdą nie nauczył się przez większość serii nic a nic. W ostatnich odcinkach co prawda diametralnie się zmienił, jednak szkody już zostały wyrządzone. Pozostała dwójka pilotów Zambota jest w dużej mierze tłem i niewiele jest odcinków im poświęconym, a szkoda, bo mogli być całkiem ciekawi. Dziadkowie głównego bohatera kradną cały show. Dziadek jest świetny jako lider, a babcia daje sporą dawkę dobrego zdrowego humoru. Pozostali członkowie rodziny, to też jedynie tło. Postacie ludzi spoza rodziny Jin są ok. Bardzo podobał mi się motyw nienawiści ludzi wobec rodziny Jin, którą obwiniają o przybycie Gaizoka na Ziemię i nie dość, że odmawiają im pomocy, to jeszcze nie chcą przyjąć ich wsparcia, gdy sami są zagrożeni przez Mecha Boosty. Jednak i to się w trakcie zmienia, szczególnie widać to po rywalu Kappeia - Kōzukiego - od naczelnego podżegacza gotowego wydać Butcherowi całą rodzinę Jin do członka załogi walczącego ze śmiertelnym zagrożeniem z kosmosu. Są jeszcze dwie koleżanki Kappeia (dość tragiczne, nie w sensie negatywnym, chodzi raczej o ich los) i koledzy z motocyklowego gangu Kōzukiego (jeszcze bardziej tragiczne postacie).
            Jeśli chodzi o Killer Bouchera i jego zastępców, to są bardziej śmieszni niż przerażający i pewnie jest to element potęgujący zaskoczenie, jak okrutną i depresyjną serią jest Zambot. Niemniej ich komiczne zachowania były często nie na miejscu i przeszkadzały w przyjemnym oglądaniu serialu. Sam Gaizok okazał się całkiem interesującym… eee… bytem, tak samo jak odpowiedź na pytanie dlaczego latał od planety do planety i niszczył na nich życie.

Zambot 3 i jego przeciwnicy
            Zambot 3, jak wskazuje na to jego nazwa składa się z trzech różnych pojazdów, które jeżeli zajdzie taka konieczność łączą się w Zambota. Wszystkie pojazdy za wyjątkiem Ace’a, nie mają trybu alternatywnego, jedynie Ace (pilotowany przez głównego bohatera), może zmienić formę do trybu robota (taka słabsza, pozbawiona faceplate’a i uzbrojenia wersja Zambota 3). Mecha Boosty wysyłane przez siły Gaizoka to standardowe do granic możliwości „potwory tygodnia” znane z tego rodzaju produkcji, niemniej Zambot radzi sobie ze swoimi przeciwnikami słabiej niż jego kuzyni (Combattler, Voltes, Mazinger, Getta), czy jego młodszy brat Daitran 3 (o którym innym razem). Powoduje to, że rozstrzygnięcia pojedynków nie są tak oczywiste i występuje tu element niepewności. Ogólnie - bardzo dobrze rozwiązany motyw wielkiego robota.

Animacja i Muzyka
Cóż… lata 70-te w pełnej krasie. Jeżeli komuś nie przeszkadza tego typu animacja, to tak naprawdę nie ma się tu do czego przyczepić. Czasami zdarzają się jakieś drobne wpadki w animacji, ale nigdy to nie jest coś co wyjątkowo by rzucało się w oczy. Boli jedyne częste powtórzenia animacji. Nieco karykaturalnie rysowane postacie powodują fałszywe pierwsze wrażenie, że Zambot jest kierowany głównie do młodszych. Może to także potęguje szok jaki wywołują kolejne epizody. O muzyce niewiele tak naprawdę mogę napisać - świetny opening i jeszcze lepszy ending. Czysty przykład tego typu ścieżek dźwiękowych z końca lat 70-tych.

Podsumowanie
Naprawdę ciężko mi Zambota podsumować. Seria jest niezwykle krwawa i mroczna, Tomino nawet psa nie oszczędził… Całość była ponura i poważna, ale wspomniane elementy komediowe wydały mi się nie na miejscu. Niemniej jest to miła odmiana od standardowych Super Robots i lektura obowiązkowa dla fanów starszych serii.

Ocena
8 Tetsujinów

Brak komentarzy: