NZ-666 Kshatriya
Frakcja: Neo Zeon
Pilot: Marida Cruz (Puru Twelve)
Anaheim Electronics to dość dziwna korporacja, bo nie dość, że często zmienia strony konfliktu które popiera (a nie chodzi o koszty, gdyż ich produkcje dla AEUG, były często robione dla ideai a nie dla zysku), to do tego dość łatwo dają różnorakim ludziom kraść swoje projektowane w pocie czoła maszyny, mające wszystkie najnowsze zdobycze techniki. Tak to właśnie było w wypadku Kshatrii jak i Sinanju, które z całą bezczelnością Neo Zeon wykradł. NZ-666 to zminiaturyzowana i ulepszona wersja NZ-000 Quin-Mantha, a ta wywodzi się z linii Qubeley. Mimo iż Kshatriya jest niemal dwa razy mniejsza od NZ-000, to dysponuje większą ilością funneli, jak i siłą ognia, tworząc z NZ-666 chodzącą/latającą fortecę, mogącą sobie poradzić z liczniejszym przeciwnikiem. Pilotem Kshatrii jest Marida Cruz jedna z nielicznych klonów Elpeo Ple (Puru), która przeżyła pierwszą wojnę Neo Zeonu.
PS: Nazwa "Kshatriya" została zaczerpnięta (zresztą jak i nazwa Qubeley) z Hiduizmu.
Zawartość pudełka (sporo tego, jak na HG)
Korpus
Gdy podchodziłem do budowy tego modelu spodziewałem się, tylko większego niż zwykle HG, który złożę w 2-3 godziny i pożałuje morza gotówki jaką wydałem na ten model. Szybko zostałem przywołany do porządku, budowa tułowia, może nie była jakaś wybitnie skomplikowana, ale pasowała raczej do MG z rodziny Qubeley niż do zwykłego HG.
Głowa
Chwilowy powrót do standardów. Głowę budowało się tak samo jak u reszty cyklopów z linii HG, dwa trzy elementy tworzące głowę plus dwa i naklejka dla ruchomej kamery oka.
Ręce
Tu już zabawa zrobiła się poważna, ręce składałem najdłużej i były najbardziej skomplikowanym elementem w całej budowie (choć dalej wcale, a wcale nie było lżej(a momentami nawet i trudniej). Trzeba było tu sporo uważać (raz, czy dwa przydarzyło mi się rozbieranie już złożonego elementu), coraz wyraźniej zdawałem sobie sprawę, że nie doceniłem komplikacji tego modelu. Upierdliwe było składanie elementów łączących skrzydła z rękami.
Nogi
Nogi, to drugi po rękach najbardziej skomplikowany element budowy i podobnie jak one wymagał skupienia i cierpliwości, aby wszystko przebiegło bez kompilacji. Akurat tutaj problem miałem tylko na początku przy składaniu stopy (zielony element tworzący przednią część osłony stopy nie chciał mi z początku, wejść, jednak, po chwili postanowiłem spojrzeć jak to ma wejść i już wszystko poszło gładko i sprawnie (ręce wyczuliły moją czujność). Dochodzą jeszcze dwie białe nalepki, które zauważyłem dość późno.
Krocze
Nieco podobnie jak przy Diasie, mało skomplikowany element, ale przy tym bardzo funkcjonalny i co ciekawe przednie panele osłaniające nogi, zazwyczaj w HG są połączone i nie ruszają się niezależnie, jednak w wypadku NZ-666 są one w klasie MG. Muszę nadmienić, że miałem tu problem, gdyż za chiny nie mogłem wpaść na to jak połączyć płytę z dodatkowym białym elementem i głowiłem się nad tym dobre kilka minut. Rozwiązanie okazało się jak zwykle banalne...
Chwila przerwy na podziwianie dotychczasowych efektów pracy
Skrzydła i Funnele
Gotowe już skrzydło z przygotowanymi Funnelami czekającymi na umieszczenie w gniazdach. Ehh mimo iż to strasznie powtarzalna robota, to ich załadunek sprawił mi niekłamaną przyjemność.
Model w zasadzie gotowy, brakuje jeszcze małego,acz niezmiernie istotnego elementu...
Model wreszcie gotowy. Tak w między czasie złożyło się też i Beam Sabery.
Podsumowanie
Zdjęcia gotowego modelu
I tradycyjnie zdjęcia porównawcze
I na koniec porównanie do protoplasty: Qubeley (warto zwrócić uwagę, że Kshatriya jest w skali 1/144 a Qubeley w 1/100)
PS: Podziękowania dla Jokera za obróbkę zdjęć.
At the bottom of Byston Well
Tak jest! Chodzi o naklejki, niestety w przypadku Kshatrii element ten został przez Bandai schrzaniony dokumentnie. Rozumiałbym, gdyby elementy na które naklejki nachodzą były płaskie, jednak nie są i tam gdzie idą białe elementy mamy zmianę wysokości, przez co naklejki nie wyglądałyby ciekawie, więc moja siostra znacznie lepsza w pracach wymagających superdokładności a przy tym zręczności powycinała tylko białe elementy i nakleiła na model (tak jak zrobił to Dalong). Rozważałem też białą farbę, albo Gundam Marker, jednakże postawa mojej siostry zaowocowała chyba najlepszym wyjściem.
Model wreszcie gotowy. Tak w między czasie złożyło się też i Beam Sabery.
Podsumowanie
Mimo, iż miałem świadomość, że model nie jest "zwykłym" HG, to jednak kręciłem mocno nosem, bo jak wydać taką sumę pieniędzy na mimo wszystko HG. Szybko zweryfikowałem swoje niezadowolenie przy składaniu modelu i muszę teraz powiedzieć, że nie żałuje ani złotówki/Yena/dolara jakie wydałem na ten model. Jest niesamowity, ale niestety nie jest bez wad, przede wszystkim te nieszczęsne nalepki, które można było rozwiązać dużo lepiej i nieco na wyrost fakt, że skrzydła nie obracają się w pionie niezależnie od rąk, mocno na wyrost, bo to mimo wszytko HG. A tak model jest doskonały nie tylko z powodu genialnego Designu i jest wspaniałym zwięczeniem (jak na razie) linii zapoczątkowaniem przez Qubeley. Komplikacja modelu bardziej pasuje do modeli klasy MG, a nie HG. Możliwości pozowalności są ogromne przez co model nie przestaje być ciekawy po złożeniu i odstawieniu na półkę jak to często bywa z wieloma modelami/figurkami. Do tej pory kupiłem sporo modeli zarówno w wersjach MG i HG, ale nigdy nie byłem tak zadowolony z zakupu jak tym razem (pewnie dlatego, że średnio się kwapiłem z jego zakupem). Jest to jak na razie najciekawszy HG (obok Gundamów z After War z powodu braku alternatywy), jaki można znaleźć na rynku i choć sporo kosztuje, to nikt nie powinien być zawiedziony.
I tradycyjnie zdjęcia porównawcze
I na koniec porównanie do protoplasty: Qubeley (warto zwrócić uwagę, że Kshatriya jest w skali 1/144 a Qubeley w 1/100)
PS: Podziękowania dla Jokera za obróbkę zdjęć.
At the bottom of Byston Well
1 komentarz:
obróbce zdjęć mówimy stanowcze nie! nie pasują do nich za bardzo ( może z jednym, 2 wyjątkami) a co do reszty - MOAR!!
Prześlij komentarz