czwartek, 10 marca 2011

Mobile Suit Gundam Unicorn 3



Mobile Suit Gundam Unicorn
Rok Produkcji: 2010 - 2011
Ilość Odcinków 6 (wyszły trzy)
Czas trwania: około 60min.

Trailer

Trzeci epizod Unicorna miał sporę problemy aby się ukazać, raz okazało się, że wyprodukowano za mało płyt DVD/BluRay aby pokryć zapotrzebowanie, to do tego był spory problem ze steamingiem przez PSN. Czy było warto przeczekać te wszystkie przeciwności? Jak najbardziej tak!
           
            O samej fabule nie ma co się rozpisywać na razie jest dobrze i mam nadzieje (choć sporę obawy o to mam) tak pozostanie, względnie jest świeżo, postacie dopisują, brak bzdur większego kalibru. W odcinku trzecim dzieje się sporo, jest dużo akcji i epickich scen batalistycznych a przy tym, jest (przynajmniej dla mnie) dosyć smutny, nie tylko z powodu śmierci postaci, które polubiłem, albo wydawały mi się sympatyczne, ale z samej atmosfery odcinka. Poznajemy backstory Maridy (lekko dziewczyna w przeszłości nie miała), ba nawet jest cameo naczelnego pedofila UC: Glemy’ego Toto. Full Frontal co prawda do Chara niezwykle podobny, to jednak Charem nie jest i choć dalej uważam, że Links powinien opowiedzieć się po stronie Zeonu, to jednak Frontall zasiewa swoim zachowaniem sporo niepewności. Zdecydowanie Mineva w tym odcinku znów błyszczy i pokazuje się z jak najlepszej strony, choć i w jej zachowaniu mamy mały zgrzyt, chce lecieć na Ziemie i pogadać z odpowiedzialnym w Federacji  za politykę kosmiczną, wydaje się to o tyle dziwne, że Audrey powinna wiedzieć, że dyskusja z rządem Federacji mija się z celem. Jak już wspomniałem Links nie chce pracować zarówno dla Fedków, jak i dla Zeonu i wciąż nie wie co robić, więc dalej przeżywa rozdarcie pomiędzy dwoma stronami konfliktu, smutny jest fakt, że pewnie skończy się jak zwykle i tym razem ostatnie słowa Haman Karn, znów okażą się prawdą… szkoda. Niemniej dalszy ciąg ciekawi mnie niezmiernie jak to się wszystko skończy (chociaż rewolucji na pewno nie będzie, zważywszy na akt, że w F91 Federacja wciąż istnieje i niewiele się zmieniła od tego czasu). Lando Bell choć jest wyraźnie bardziej zdrową organizacją niż Tytani, co raz mniej mi się podoba, a to niby siły złożone z dawnego AEUG (w którego skład wchodzili również żołnierze Zeonu). Bo kto sprowokował bitwę w kolonii w pierwszym odcinku? Do tego przedmiotowe traktowanie Maridy (wielcy mi Prawi i sprawiedliwi).
 Ale jeżeli odcinek wywołał u mnie takie emocje, to dobrze o nim świadczy, oglądając go czułem zachwyt, smutek i złość, ale cóż nie od parady jestem wielkim fanem Zeonu i nie kryje, że to ich w tej sytuacji popieram. Strona techniczna jest fenomenalna, przede wszystkim muzyka miażdży jest epicka i pasowała świetnie do scen batalistycznych, animacja wciąż trzyma ten sam poziom, ale powiem również tradycyjnie, że momentami jest dla mnie niestety zbyt cyfrowo, no ale to obecnie norma, więc nie mam co płakać w rękaw. Same bitwy są widowiskowe i trzymające w napięciu… dla fanów obu frakcji Brak nadmiernego Beamspamu i wszystko pokazane ładnie i stylistycznie, czego chcieć więcej.
        
  Niestety nie ma róży bez kolców, ale to nie dotyczy się bezpośrednio tego odcinka tylko tego co nastąpi. Bardzo niepokoi mnie zdjęcie promujące czwarty odcinek do złudzenia przypomina mi fragment 0079, gdzie Amuro zmagał się z Ramba Ralem i choć spodziewam się tego to mam nadzieje, że Zinnerman nie stanie się jego klonem i nie będziemy mieli powtórki z historii. Osobiście liczę na rozłam Zeonu na frakcje Minevy i Full Frontalla. Choć to raczej mało prawdopodobne.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Wszystko spoko, za wyjątkiem kwestii oprawy. O ile muzyka faktycznie gniecie jądra o tyle już powtarzana walka Unicorna z Kshatriyą aż tak bardzo nie bawi. Widać też momentami cięcie w kosztach, szczególnie na stopklatkach.

Co do fabuły i rozwoju postaci - nie ująłbym tego lepiej ;]

Broken Fang pisze...

Ja tam nie widzę,jakiś jaskrawych powtórzeń w animacji.