sobota, 1 sierpnia 2009

Chōdenji Machine Voltes V



Chōdenji Machine Voltes V
Rok Produkcji: 1977
Liczba Odcinków: 40+Special


Fabuła
Potężne Imperium Bozan rasy ludzi z rogami (jak diabły) chce podbić Ziemie, a jedyną przeszkodą w tym jest piątka młodych ludzi pilotujących najnowocześniejszą broń stworzona przez genialnego naukowca Profesora Gō; SuperElektromagnetyczną Maszynę VoltesaV.
Początkowo do Voltesa V podchodziłem z dość sporą rezerwą, głównie dzięki Openingowi, gdzie widzieliśmy postacie łudząco podobne do tych, które można było oglądać rok wcześniej w Combattlerze. Oczekiwałem raczej powtórki z historii, czyli połowa serii będzie dosyć poważna, a reszta zamieni się w komedie tak jak było z Combattlerem. Na całe szczęście nie mogłem się bardziej mylić. Voltes V okazał się bardzo dobrą, wciągającą serią z zaskakująco rozbudowaną jak na Superrobots fabułą, do tego drugi tom trylogii cechował się sporą powagą, zapewne niespotykaną do tej pory w gatunku Wielkich Robotów. Seria pokazywała przede wszystkim jak kruche jest ludzkie życie, i jak ważna jest wolność i równość. Bardzo mnie zaskoczyła fabuła, nie spodziewałem się aż tak skomplikowanej akcji. Seria dokonała naprawdę ogromnego kroku w kierunku do tego, co pokazał nam dwa lata później Tomino, poszedł tam gdzie Combattler nie miał odwag, nie spuścił z tonu i utrzymał bardzo poważny klimat. W zasadzie jedynym zgrzytem to charakteryzująca wszystkie SuperRobots schematyczność niektórych postaci i konstrukcji odcinków, która często jest łatwa do przewidzenia. Jednak, jakość odcinków znacznie się poprawia w finale serii. Bo jeżeli finał Combattlera był mocno nijaki i nieco rozczarowujący, to zakończenie Voltesa było wręcz epickie, no i oglądając oblężenie stolicy Imperium mocno przychodzi na myśl Bitwa o Autobot City z Transformers: The Movie. Na zakończenie chciałem zwrócić uwagę na złe Imperium, które przypomina okres dekadencji XIX wieku. Bajecznie bogata klasa notabli (do której należą Bozanie z rogami) i klasa niewolników, wyglądających jak zwyczajni ludzie Bozan bez rogów. Obserwujemy narodziny i rozwój ruchu oporu. Podobny wątek, też był w Combattlerze, ale tam o sytuacji na rodzinnej planecie złej cesarzowej dowiadujemy się tylko z rozmów postaci negatywnych.

Postacie
Jeśli można powiedzieć, że w Combattlerze mieliśmy postacie wyglądające jak w kreskówce i tak często się zachowujące, to w Voltesie jest dokładnie odwrotnie. Styl rysowania postaci, ich charakter, zachowania i rozmowy wyraźnie wskazują na zupełnie inny poziom prowadzenia bohaterów. Najsilniejszym punktem Voltesa V, są postacie wspomagające piątke głównych bohaterów. Na szczególną uwagę zasługuje trzeci dowódca Big Falcona Prof. Sakunji, który należy do ”Dobrych Drani” ma bardzo efektywne wejście, wydaje się początkowo bezduszny, dążący do wyznaczonego celu nie licząc się z ludźmi. Jednak to tylko pozory i co odcinek pojawia się jakaś ludzka strona profesora (moment, jak stwierdził, że Voltes Team nie ma dyscypliny i kazał zabrać im wszystkie prywatne rzeczy… bezcenny). Podobnie jak reszta postaci drugoplanowych, które są o wiele ciekawsze jak główna piątka i Profesor Gō (którego sama historia jest bardzo ciekawa). Jednak gwiazdą całego przestawienia jest główny przeciwnik Voltesa V. Heinel, który tak naprawdę jest postacią tragiczną, to jego dotyczy romans (jeden z motywów łączących wszystkie trzy serie). Z pozoru nudna i przewidywalna postać, jednak pod koniec serii staje się ogromnie interesujący. No i niestety bardziej podobała mi się drużyna z Combattlera mimo tego, że byli znacznie mniej rozbudowani niż ich odpowiedniki z Voltesa.

Roboty
Podobnie jak Combattler, Voltes V jest Combinerem łączącym się z pięciu maszyn bojowych o charakterystycznych, odmiennych sobie cechach a jego broń oparta jest na Super Elektromagnetyzmie. I tu trzeba oddać palmę pierwszeństwa Combattlerowi. W Voltesie, czasami trudno rozróżnić poszczególne maszyny i ciężko wyróżnić ich specjalizacja. Za to we wcześniejszym rozdziale trylogii, każdy podzespół miał bardzo charakterystyczne, trudne to pomylenia z innymi częściami cechy. Sam Voltes też ma nieco słabszy moim zdaniem design od Combattlera, ale to już kwestia gustu. Z różnorakich dziwacznych broni najbardziej podobały mi się bączki na sznurek, które były całkiem widowiskowe, a kończący Miecz niebios, dużo lepszy od Spinu Combattlera.

Animacja i Muzyka
Animacja jest świetna, charakterystyczna później też dla Daimosa, czyli całkiem realistycznie oddająca świat i bohaterów. Wiem, że to mocno fanboyowe, ale naprawdę wole tą ręczną kreskę niż do obrzydzenia piękne gładziutkie wyreendowane postaci, których płeć rozpoznajemy po fryzurze i biuście Godna uwagi jest też sekwencja połączenia podzespołów w Voltesa V pełna szczegółów. Muzyka świetna, bardzo charakterystyczna dla tego okresu w Anime. Moim ulubionym utworem jest Ending. Baaardzo klimatyczny. Muzyka wewnątrz serii, również bardzo współgra ze wszystkim.

Podsumowanie
Kolejny milowy krok w kierunku Real Mecha, świetna nie banalna (jak na te kategorie) fabuła i bardzo ciekawe postacie drugoplanowe, zdecydowanie lepsza seria od Combattlera i w zasadzie, gdyby piątka głównych bohaterów była lepiej poprowadzona Voltes dostałby oczko wyżej. Gorąco polecam, fanom klasyki i dobrego kina.
PS. Special to odcinek streszczający całość w kilkanaście minut.

Moja Ocena
 8 Tetsujinów.

Brak komentarzy: