niedziela, 5 lipca 2009

Chōdenji Robo Combattler V



Chōdenji Robo Combattler V
Rok Produkcji: 1976-1977
Liczba Odcinków: 54


Fabuła
Combattler V jest serią otwierającą Robot Romance Trilogy, cyklem trzech serii związanych ze sobą jedynie imieniem twórcy.
Sama historia jest dosyć typowa dla serii z gatunku SuperRobots, ot jest rasa obcych, którzy przybyli na ziemie i chce ją podbić, a drużyna Combattlera jest jedyną linią obronny ludzkości przeciwko obcym, którzy za każdym razem wysyłają to, co innego robota czy innego stwora by podbić ziemię. Historie można podzielić na dwa rozdziały. Pierwszy to początkowe próby podboju Ziemi przez Oreane i Garude, a gdy zostają pokonani, przybywają główne siły Imperium Campbell, wraz z samą Cesarzową, a w tym wszystkim niewielki, wręcz jedynie zaznaczony wątek romantyczny, w końcu to Romance Trylogy….
Brzmi sztampowo i seria jest sztampowa, wręcz do bólu. To typowe Super Robots, z typowymi dla tego gatunku przywarami. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że coś takiego jak Real Robots, żeby zaistnieć potrzebowało jeszcze trzech lat, to Combattlerowi można wiele wybaczyć, bo przy masie mankamentów i przywar, seria ma pełno zalet.
Przede wszystkim bardzo dobrze się ją oglądała, cześć odcinków, co prawda nuży i nie da się obejrzeć np. trzech pod rząd. Ale oglądając jeden odcinek dziennie, wyciągniemy z Combattlera masę zabawy. Choć większość odcinków jest mocno schematyczna i zarówno fabułę jak i zgony można bardzo łatwo przewidzieć. To zdarzają się prawdziwe perełki. Szczególnie odcinki rozwiązujące jakieś wątki: Pokonanie Garudy czy Cesarzowej, czy odcinek, który rozwiązał wątek miłosny pary głównych bohaterów, jak i jeszcze kilkanaście innych świetnych trzymających w napięciu odcinków. No i rzecz jasna postacie, których opisze w kolejnym akapicie, dostali sporo własnego czasu, na rozwój, przez co nie byli jak zazwyczaj jedynie statystami, dającymi tło do kolejnej walki robotów. Combattler jest serią stosunkowo krwawą, ginie wielu bohaterów drugoplanowych (Jednoodcinkowce) i tysiące statystów, to jest cywilów. Wrył mi się obraz kobiety z dzieckiem wypadającej z diabelskiego młyna w pierwszym odcinku. Jednym słowem nie jest to jak typowa amerykańska kreskówka, gdzie mimo olbrzymiego konfliktu nigdy nie ma strat w ludziach. Tutaj nie ma koloryzowania. Zarówno Slave Monstery jak i Magma Beasty niszcząc miasta zabijają również cywili.

Postacie
Bohaterowie pozytywni to oczywiście drużyna Combattlera, Robot Ropet, który jest niezbędny do tego, aby poszczególne moduły Combattlera mogły się połączyć i Professor Yotsuya, który po śmierci swojego przyjaciela i twórcy Combattlera, przejmuje dowodzenie nad Nanbara Connection. Głównym bohaterem jest Hyouma Aoi typowy młody gniewny z motocyklista, dowodzi grupą i z czasem staje się odpowiedzialnym dowódcą, zakochuje się zresztą ze wzajemnością w Chizuru czwartym członku drużyny, która z pozoru wydaje się być dodana tylko po to, aby ładnie wyglądać. Jednak jej postać sporo nadrabia w drugiej połowie serii. Juzo, drugi członek załogi, to doskonały strzelec, mistrz olimpijski i w głównej mierze samotnik, typowy dla tego okresu „Amerykański członek załogi japońskiego robota”, jedyne postacie, które nie otrzymały wystarczająco czasu to Daisaku, tęgi mistrz Judo i Kosuke, chłopiec geniusz. Profesor Yotsuya to zrzędliwy, nienawidzący ludzi naukowiec lubiący zajrzeć do kieliszka, wraz z Rometem stanowią genialny duet. W połowie serii doszli Kinta i Chie dzieci nowego kucharza, które stanowią bardziej tło komediowe, zmniejszające powagę serii nakreśloną w pierwszej części serii.
Z wrogów tak naprawdę ciekawy był tylko Garuda, główne siły obcych w postaci Cesarzowej i jej generałów byli sztampowi bez żadnych zaskakujących cech. Garuda się rozwijał, pojawiały się wątpliwości, miał swój honor… a reszta no cóż szkoda gadać.

Roboty
Combattler jest combinerem, łączy się z 5 różnych pojazdów, gdy Ropet wyśle odpowiednie sygnały, gdy umysły członków drużyny są odpowiednio zsynchronizowane. Sam robot prezentuje masę zaskakującego i czasami nietypowego uzbrojenia, opartego na elektromagnetyzmie, Super elektromagnetyczne Yo-yo to mój faworyt, jak i kończący Spin czy huragan, do tego dochodzi dodatkowe uzbrojenie powstałe w po pokonaniu Garudy Laser V, i przypominające ostrza Daimosa miecze.
Wrogie maszkary to Slave Monstery (wysyłane przez Garudę) i Magma Beasty (wysyłane przez cesarzową). Są różnorakie i dziwaczne i często ich ryk jest zapożyczony z filmów o godzili (w tym i ryk samego Godzili).

Animacja i Muzyka
Druga połowa lat 70tych… stara piękna ręcznie rysowana animacja… No cóż to kwestia gustu czy ktoś lubi supernowoczesną grafikę, czy starą animacje. Ja preferuje starocie i bardzo mi się animacja Combattlera podobała, bardzo przypominała mi Daimosa, którego oglądałem jakiś czas temu i najprawdopodobniej i niedługo go obejrzę ponownie. Stylistyka jest po prostu przepiękna.
Muzyka w wykonaniu Mizuki Ichiro wymiata, szczególnie utwór z openingu, który jest bardzo często wykorzystywany w samym serialu, szczególnie podczas formowania się Combattlera czy momentów, w których robot zadaje decydujące uderzenie. Ending, również świetny: ’’Lets Combine!”

Podsumowanie
Choć seria przy Real Robots blednie, to jednak trzeba zaznaczyć, że Combattler był pierwszą serią, która chciała być czymś więcej niż tylko reklamą zabawek, bardziej poważna fabuła i rozwój postaci. Był to pierwszy krok na drodze do Real Robots.
Moja Ocena:
 Tetsujinów

Brak komentarzy: