czwartek, 21 marca 2013

Mobile Suit Gundam Unicorn 6



Mobile Suit Gundam Unicorn
 Rok Produkcji: 2010 – 2013
Liczba odcinków: 7 (wyszło sześć) 
Czas Trwania: około 60minut


Szósty epizod Unicorna za mną… I był świetny, a momentami nawet podobał mi się bardziej niż poprzedni odcinek.

            Całość jest zrealizowana doskonale, dzięki czemu łatwo zrozumieć powód, dla których kolejne odcinki wychodzą w takich odstępach czasu. W odcinku góruje przede wszystkim klimat i relacje bohaterów. Sam ciąg wydarzeń podobał mi się niemal tak jak w moim ulubionym piątym odcinku, choć tutaj odczułem spory zgrzyt. Chodzi o rozpad kruchej koalicji pomiędzy Neo Zeonem a Londo Bell. Osobiście wolałbym gdyby doszło na skutek działań Full Frontala i jego ludzi niż działań części załogi Nehel Argamy, które wydało mi się mocno niestosowne, wielka szkoda. Jednak sam rozpad sojuszu i ujawnienie planów Full Frontala, spowodował podział Zeonu na frakcje klona Chara i Minevy. Na koniec odcinka mamy, zatem trzech pretendentów do La+: Neo Zeon Full Frontala, Nehel Argmę wraz z Minevą i jej lojalistami, a także Fundacje Vist, która wysyła Banshee.

Odcinek w zasadzie należał do postaci drugoplanowych, a główna stawka jakoś zeszła na drugi plan. Marida odzyskuje prawdziwą wolność, Kapitan Otto w zasadzie kradnie cały odcinek, a Zinnerman w końcu uwalnia się od swojej przyszłości. Także przyjaciele Linksa ze szkoły dodają (w końcu) coś od siebie. Takuya Irei okazuje się utalentowanych mechanikiem i inżynierem, który udoskonala i dozbraja Unicorna. Micott Bartach zyskała u mnie swoim zachowaniem u mnie sporo (może za wyjątkiem tego buntu), spodziewałem się, że będzie podkopywać i uderzać w Minevę, kiedy się tylko da, a tu niespodzianka. Ona, jako pierwsza stwierdziła, że Mineva jest tym dobrym w Zeonie. Spodziewałem się po niej toksycznej, małostkowej i mściwej laski, która zrobi dosłownie wszystko, aby ukarać Minevę za to, że ta ukradła jej Linksa. Ta się jednak pogodziła z losem i poszła swoją drogą. Role mściwego angstowego Emo dupka przejął Riddhe, był już średnio sympatyczny w poprzednich epach, a po tym jak dostał kosza od Minevy, to dostał załamania i stał się mhroczny… żałosny jest. Drugą antypatyczną postacią jest dziwka Full Frontala: Angelo… naprawdę do tej pory w Gundamie napotkałem na wielu fanatycznie i/lub całkowicie oddanych żołnierzy, ale ten to już przekracza wszystko. Co drugie słowo, jakie wypowiada to kapitan to, a kapitan tamto, w ogóle nie przejawia własnej inicjatywy, jest jedynie wykonawcą rozkazów, sam nie wiem, jakim cudem tak wysoko zaszedł, dla porównania Mashymre Cello, który był całkowicie oddany Haman był przy okazji zdolnym dowódcą i przejawiał sporo inicjatyw. Jak widać Frontal lubi otaczać się ludźmi o miernej kondycji intelektualnej…

Główne postacie w zasadzie utrzymały tok rozwoju z poprzednich epów, co mnie osobiście cieszy.  Zarówno Links i Mineva są tak samo świetni jak w poprzednim epizodzie. Marida w końcu nie musi w końcu ślepo słuchać Zinnermana i sama może decydować o sobie. FF to mizerny cień Chara i to widać po tym, epie, bo jedyne, co posiada od swojego wzorca to umiejętności pilotażu.  

Oprawa Audiowizualna się nie zmieniła i nie ma w zasadzie, o czym tutaj się rozpisywać. Singiel już wyszedł, a przy tym jedna z lepszych piosenek z napisów końcowych i trailerów. Wielki plus za flash back z Kontrataku Chara, gdzie wykorzystano fragmenty filmu.

Z niecierpliwością oczekuje na ostatni odcinek 7, który niestety pojawi się dopiero na wiosnę za rok. Mam nadzieje, że będzie różnił się od tego z wersji powieściowej (generalnie chodzi mi o los jednej z postaci). No i muszę Uniemu przyznać, przekonał mnie do kupna dwóch Fedkowych modeli i dodania kolejnego klucza do mojej kolekcji.

Brak komentarzy: