środa, 28 grudnia 2011

Transformers Energon



Transformers Energon
Rok Produkcji : 2004 - 2005
Liczba Odcinków: 52

Opening



Fabuła
            Energon… jedna z serii powszechnie uznawanych za najsłabsze z całego multiwersum Transformers. Zresztą mnie samemu, oglądając Energon po raz pierwszy na polskim Cartoon Network, niemalże rzygać się chciało z każdym kolejnym, coraz słabszym epizodem. Wynikało to z wielu faktów. Raz, że sam Energon nie jest arcydziełem kinematografii, a dwa miał pecha lecieć w czasach gdy byłem wojującym fanem starej animacji (fanem zostałem, ale już nie jestem wojujący). Zatem po „wielu” latach, gdy postanowiłem obejrzeć i zrecenzować wszystkie serie TF do jakich jest jako taki dostęp, przyszedł czas na ponowne spotkanie z Energonem i…
            Niewiele zmieniłem zdanie. Seria jest bardzo słaba, miejscami wręcz nie do oglądania. Szczególnie przez niektóre postacie (Bulkhead!). Wszystko zaczęło się wcale nieźle i początek był obiecujący. Niestety scenarzyści postanowili cyklicznie likwidować wątki, które miały szansę na naprawdę interesujące historie poboczne i „osobiste”. Wygląda na to, że twórcy, którzy tworzyli całkiem znośną Armadę, stracili zapał i wypadli z formy zaledwie po kilku odcinkach. Największym bólem według mnie był powrót do status quo. Powrót Megsa i koniec pokoju między Decepticonami i Autobotami może i by dało się poprowadzić dobrze, gdyby postacie były choć trochę ciekawsze, albo nie usuwano z takim zapałem ciekawych pomysłów. Wtedy byłoby naprawdę przyzwoicie i łatwo byłoby przebić Armadę. Niestety niemal wszystko co widzimy zawodzi: Postacie, animacja, muzyka, choreografia no i rzecz jasna najważniejsze: fabuła. Nie tylko scenarzyści pozbywają się ciekawych wątków (vide Demolishor, czy Scorponock), ale i fabuła gubi się sama w sobie. Odcinki ogląda się źle i tak naprawdę są bardzo męczące, albo przez dialogi albo przez kiepskie walki.        

Postacie
            Najgorsze, że nie wiem od czego tu zacząć. Bo wszystko tu jest źle… no z paroma wyjątkami. O dziwo całkiem niezły był Kiker, który w przeciwieństwie do reszty dzieciarni z UT, wcale nie chciał wejść w stalowy odbyt Optimusa … przynajmniej jeszcze gdy Energon dało się oglądać. Misha w sumie też była ok. Taka typowa love interest w serialach tego typu. Niestety reszta ludzkiej obsady jest już nie do zniesienia. Szczególnie wesołkowaty ojciec rodziny, będący szczytem szczytów irytacji. Mamusia i siostrunia Kickera są już bardziej strawne. Niestety zbyt często występują razem w zestawie z Ojcem. Nawet już nie wiem, dlaczego są tak wkurzający czy to wina kiepskiego dubbingu czy jeszcze gorszych dialogów, ale jak zwykle pewnie jest to suma wszystkich strachów. Poza nimi występują jeszcze gościnie nieco „dojrzalsze” postacie z Armady. Brr.. Postacie z Armady są powiewem jakości…
            A teraz kwestia transformerów. O dziwo nie jest jakoś najgorzej, ale już wspomniane przeze mnie rozpaczliwe wręcz likwidowanie dobrze rokujących wątków pobocznych wszystko psuje. Demolishor jest tego najlepszym przykładem. Mógł być rozdartą osobowością pomiędzy lojalnością wobec Megatrona, a przyjaźnią z  Kickerem i Botami, ale niestety ledwo zaczęło być ciekawie, a Megatron zrobił mu Format C:. Podobnie zresztą gdy przebudowani zostali Cyclonus i Tidal Wave. Shockblast i jego brat Sixshot byli jedynie cieniami tych postaci, którymi mogliby być (szczególnie zawodzi na tej linii poprowadzenie postaci Sixshota). Z kolei Megatron jak to Megs, jak zawsze jest to stereotypowa do bólu ograna postać.
            Z Botami można by rzec jest jeszcze gorzej. W zasadzie wszyscy mnie denerwują i nie wykazują żadnych symptomów sympatii. W zasadzie jedynie Wing Saber i Superion Maximus przejawiali oznaki dobrze zrobionych postaci. Szczególnie wkurzający byli zaś członkowie Ironhide Team (pojawili się późno w serii) i Bulkhead grający role „dziadkowatego" transformera przekraczając przy tym wszelkie granice irytacji. Opik jak to Opik jak nie można już na nic liczyć, to przynajmniej można oprzeć się o stare schematy, tyle że Opik trochę przytył od tego dobrobytu. No i Omnicony dawały też radę.
            Bezfrakcyjny Scorponock był ciekawy, dopóki był bezfrakcyjny, potem format C i podzielił losy wszystkich ciekawych „złych”.
           

Animacja i Muzyka
            Boooooli… i to baaaardzo boli. Animacja otoczenia czy postaci ludzkich, nie jest co prawda jakaś najgorsza, raczej standardowa dla typowych masówek robionych w tamtych czasach (Digominy, Pokemony i inne bączki czy karty). To CGI wykorzystane do przedstawienia transformerów jest baaardzo fatalne, wręcz odbierające jakąkolwiek przyjemność z oglądania. Roboty wyglądają tak jak ich zabawki – toporne i ledwo ruchawe kloce. Dodatkowo artykulacja i sposób ich poruszania wywołuje jedynie śmiech… Bardzo dziwne, a zarazem ciekawe są momenty gdy transformery nie są z CGI a zrobione w dosyć wysokiej jakości animacji 2D.

Spora różnica, prawda? Jeżeli Energon by tak wyglądał jak w drugim screenie, to oglądałoby się go dużo lepiej.

Dubbing Angielski
            Nawet nie wiem, czy mogę napisać tu cokolwiek więcej niż zrobiłem to w recenzji Armady. Generalnie Energon ma tłumaczenie nieco lepsze od tego co mieliśmy w pierwszej części Trylogii Unicrona. Wciąż są małe wpadki w tłumaczeniu, czy mylenie imion. Niemniej nie było tak rażących błędów jak w Armadzie. Najgorzej wypadły głosy wspominanego już Bulkheada i rodziny Kikera.

Podsumowanie
            Zatem czy Energon zasłużył na swoją kiepską opinię? Zdecydowanie tak. O ile Energon zaczął się bardzo dobrze z niezłymi ludzkimi postaciami rokującymi dobrze, to z każdym odcinkiem było coraz gorzej, aż seria sama zgubiła się w sobie. W dodatku kiepska oprawa audiowizualna serii nie pomogły. Niemniej Energon sprawił się lepiej niż zapamiętałem gdy leciał na polskim Cartoon Network. A czy zasługuje na miano najgorszej serii TF? Przekonam się bo seansie Cybertronu…

Ocena
3 Tetsujiny

Brak komentarzy: