niedziela, 28 sierpnia 2011

Transformers Robots In Disguise

 
Transformers Robots In Disguise
Rok Produkcji : 2001
Liczba Odcinków: 44

Fabuła
RiD jest pierwszą serią telewizyjną TF która nie ma nic wspólnego z uniwersum G1 (wyłączywszy oczywiście wszelakie nawiązania). Jest za to serią, która dla rynku amerykańskiego została stworzona całkowicie przez Japończyków. Fabuła jak zwykle -  Autoboty bronią Ziemi przed Megatronem i jego Predaconami, jednocześnie odkrywając tajemnicę Fortress Maximusa.
Największą bolączką RiDa jest fakt, że nie jest anulowanym Transtechem, mającym być epickim sequelem Beast Machines. Niestety serii nie było, pozostał jedynie cień tej koncepcji, ale za to jest to cień bardzo przyjemny. RiD jest czymś w rodzaju Animated - trochę trybutem, trochę autoparodią całej serii i rzecz jasna kampanią reklamową linii zabawek - dosyć leniwej serii zabawek, jakby ktoś pytał mnie o zdanie. Najważniejszym elementem tej serii jest humor i w tej mierze wszystko jest zrobione bardzo dobrze. Mamy sporo zabawnych, a przy tym sympatycznych, postaci przez co dużo zabawniej ogląda się kolejne gagi. Nawiązań jest również masa. O ile do samego G1 wiele ich nie znajdziemy (prócz tego, że wiele TFów jest recolorami TFów z tamtego okresu), to do Beast Warsów i Beast Machinesów jest całkiem sporo odwołań. Ot w jednym momencie jeden z Predaconów mówi, że nie jest jakimś bezmózgim Vehiconem, innym razem przytacza słynny cytat Optimusa Primala z BW. Przychodzi tu również na myśl rada Predaconów. Generalnie jest miło, sympatycznie i bardzo kolorowo, przez co wszelaka powaga jaka kiedykolwiek w seriach o Transformerach była zniknęła (okazało się niestety, że na dobre kilka lat). Jednak przy całym kolorycie, nastawieniu na humor i całkowitej niekompetencji Predaconów, RiD nie cierpi na najgorszy z grzechów seriali animowanych: seria nie jest infantylna, co mnie osobiście doprowadzałoby do szału. Tutaj na szczęście wszystko  zrobione było ze stosownym smakiem. Jedyne pod tym względem do czego mogę się doczepić to powtarzający się gag z Kelly- postać, którą osobiście bardzo polubiłem jednakże niektóre „akcje” z nią niosą ze sobą spory ładunek wymuszenia i niekiedy braku pomysłu. Klimat jest ok. Lekki, przyjemny, jednakże całkowicie pozbawiony napięcia.

Postacie
Generalnie nie wiem, czy zaliczyć ten akapit na plus, czy jednak na minus. O ile jest parę świetnych postaci, to istnieje także pokaźna grupa z syndromem G1. Jeśli chodzi o Boty to główne skrzypce gra rzecz jasna Optimus Prime. Niczego szczególnego o nim powiedzieć nie można. Tylko tyle, że jest to niezły Optimus, który na dodatek nie choruje na syndrom Prime’a (Z tego co wyczytałem, to dlatego, że początkowo nie miał być Prime’em). Jest jeszcze Ultra Magnus (najlepszy Magnus ever!). Wielka szkoda, że po dwóch, trzech odcinkach w których odegrał sporą rolę i zapowiadał ciekawy wewnętrzny konflikt Autobotów, został zdegradowany do Power packa dla Optimusa. Należałoby też wspomnieć o braciach autobotach: Prowl, Side Burn i X-Brawn, którzy mają większą role. Reszta się przewija, trochę widać Build Team, trochę mniej jest pociągów i poza paroma epami Spy Changers. Ludzkie postacie w zasadzie ograniczają się do Kojiego i nie do końca ludzkiej T-AI. O nich nie można powiedzieć wiele złego. Daleko im jednak do Daniela z Headmasters, a Kojiego też wiele w serii w sumie nie ma.
W stosunku do Predaconów i Decepticonów mam dosyć mieszane uczucia. Taki Scourge czy Sky-Bite są świetnymi postaciami, jednakże cały ten ładunek humoru jaki ze sobą niosą powoduje, że czarne charaktery w ogóle nie stanowią dla naszych dzielnych bohaterów zagrożenia. Nawet w finale gdy Galvatron zdobywa przewagę, to i tak nie wywołuje żadnego napięcia. Jednak jak już napisałem RiD to przede wszystkim humor i jako postacie komediowe wszyscy źli sprawdzają się doskonale.

Muzyka i Animacja
Typowa animacja dla „masowych anime” z tego okresu. Mogłaby być lepszej jakości, ale i tak to lepsze niż crapowate CGI o których niedługo będę się rozpisywał przy okazji Energonu czy Cybertronu. Ogólnie pasuje do lekkiego klimatu serii i nie ma zbyt wielu rażących błędów w animacji. Mi akurat przypadła do gustu, choć mogła by być choć odrobinę bardziej szczegółowa. Niemniej fajnie zobaczyć niektóre moldy znane z G1 w grafice z XXI już wieku. Wypadają one tutaj bardzo dobrze, szczególnie Fortress Maximus. Muzyka jest dobra. Wpada w ucho i dobrze współgra z tym co widzimy na ekranie, a jak wokalistą zostaje Sky-Byte to już absolutnie chce się jej słuchać.

Dubbing Angielski
Jako, że jest to pierwsza seria stworzona przez Japończyków pierw na własny rynek a potem na Amerykański, RiD padł ofiarą typowego dla Anime angielskiego dubbingu. O ile w poprzednich seriach tworzonych głównie przez amerykanów z pomocą japońskich animatorów głosy były dobierane właściwe i z pełną powagą, tak tutaj mamy do czynienia  z robotą „na odwal się”. Co prawda nie jest tu jeszcze aż tak źle, bo, w przeciwieństwie do Patlabora, RiDa da się oglądać po angielsku. Generalnie jeśli chodzi o głosy transformerów i ludzkich postaci pierwszoplanowych,  robota została wykonana poprawie. Brawa za Opika i Scourge’a. Jednak postacie drugoplanowe to już porażka na całej linii. Czasami dubbing jest tak zły, że aż bolą od niego zęby. Boleje przede wszystkim z powodu Kelly, której głos został spaprany koncertowo.

Podsumowanie
RiD to komedia i podobnie jak Animated jest to seria będąca hołdem dla serii wcześniejszych. Nie ma szczególnie dobrego scenariusza, jednakże warto zobaczyć dla  masy kapitalnych gagów, nawiązań do G1 i (przede wszystkim) do Beast Wars/Machines i paru fajnych postaci jak Sky-Byte czy Scourge.

Ocena
6,5 Tetsujina


Brak komentarzy: