piątek, 24 grudnia 2010

Mobile Suit Gundam: Revival of Zeon


Mobile Suit Gundam: Revival of Zeon
Liczba Tomów: 1
Liczba Rozdziałów: 5
Rok Wydania: Październik 1988
Uniwersum: Kalendarz Uniwersalny

Przykładowe Strony:


Jednak stało się. W końcu zapowiadana od października debiutancka recenzja komiksu z Wielkimi Robotami w roli głównej. Choć chciałem wpierw zacząć od czegoś kiepskiego, to jednak atmosfera świąteczna zrobiła swoje i przedstawię wam naprawdę ciekawą pozycję będącą wypełnieniem luki pomiędzy ZZ Gundam, a Kontratakiem Chara.


Strona Fabularna
Revival of Zeon jest nieco nietypową pozycją, gdyż nie posiada wyrazistego głównego bohatera. Mamy tu bardziej do czynienia z bohaterem zbiorowym- żołnierzami Neo Zeonu, którzy pozostali na Ziemi po śmierci Haman Karn i zakończeniu Pierwszej Wojny Neo Zeonu. Choć brak postaci, z którymi możemy się identyfikować, powoduje że z pozoru czyta się tą pozycje bez większych emocji, nie jest tak do końca. Od drugiego rozdziału wszystko się zmienia. Całość jest podzielona na pięć rozdziałów opisujący pięć różnych operacji wojskowych, od rozpaczliwych prób by siły Federacji nie przełamały linii obrony, po zdobycie bazy Verboten w zachodniej Europie i wycofanie się wszystkich sił z Ziemi, by wzmocnić nowonarodzony drugi Neo Zeon pod panowaniem Chara. Nie ma tu typowego Gundamowego scenariusza. Raczej obserwujemy rozpaczliwe zmagania zwykłych żołnierzy, którzy pomimo (kuriozalnej wręcz) klęski, wciąż walczą za swoje ideały. Co najważniejsze, choć cała historia skupia się na żołnierzach Zeonu, to nie zapomniano, też o Federacji, choć to oni są tu postaciami negatywnymi. Oczywiście, jeżeli można w ogóle mówić w przypadku Gundama, o stricte negatywnych i pozytywnych postaciach. Dano parę dialogów i dla nich, aby ich nieco „uczłowieczyć”. Wracając do naszych żołnierzy z Axis- dano nam kilku pilotów, których przestawiono bliżej. Przede wszystkim jest to Porucznik Kurtz, który stał się bohaterem operacji zdobycia bazy Verboten. Jest on na pewno bardziej wyrazisty, niż porucznik Brown z poprzednich rozdziałów. Pozycja ta wybitnie jest kierowana do osób lubiących Zeon lub interesujących się okresami z pomiędzy filmów. Ja, jako wielki fan organizacji z Side 3, czytałem ten tytuł z wypiekami na twarzy, ostrożnie śledząc losy maluczkich pilotów walczących o przetrwanie na niegościnnym terenie. Same bitwy zostały przestawione bardzo dobrze. Są wyraziste i dynamiczne, a przy tym czytelnik nie gubi się w całej tej zawierusze. Kolejnym mocnym punktem są klimat i rysunki, które genialnie pasują do Zeonu, bazującym na lekkim zwermachtowieniu ich wizerunku, który nawiasem mówiąc osiągnął szczyt w pierwszym Igloo. Zarówno mundury obu stron jak i lekko zmodyfikowane designy znanych nam już mechów z Zety czy ZZ przypadły mi mocno do gustu. Modyfikacje nadały im bardziej realistyczny wygląd (nieco II Wojenny klimat). Bardzo fajnym dodatkiem są też pierwsze strony, które opisują nam MSy jakie napotkamy oraz przestawiają żołnierzy w różnych sytuacjach jeszcze bardziej potęgując klimat i odpowiednio przygotowując do historii właściwej. Z postaci znanych, mamy krótką wzmiankę o Brightcie, jak i występ Chara, który rozkazuje wspomóc siły na Ziemi wszystkim co im potrzeba.


Mechy i jak są narysowane
Trochę tego tutaj jest. Nasi bohaterowie używają najróżniejszego sprzętu, zarówno swojego, nowego, wyprodukowanego przez nową organizacje Chara, jak i starego, niekiedy z demobilu, sprzętu pozyskanego w różnoraki sposób. Wszystko, aby nasi bohaterowie mogli związać koniec z końcem. Tak więc ujrzymy zarówno Domy, jak i HiZaki, Murasaie, czy nawet The O. Po stronie żołnierzy z kosmosu z nowszego sprzętu ujrzeliśmy Geara Douga, jak i Sasabi. Federacja otrzymała wersje produkcyjne Mark II, Zety i ZZ Gundamów. Widzimy tu także debiut RE-GZ, jak i prototyp Nu Gundama pozbawionego funeli (coś czuje, że chodzi o Hi-Nu Gundama). Doskonale też wyszło urealnienie Mechów. Gundamy nie straciły wiele na swojej sile, ale przestały być niepokonanymi ruchomymi fortecami i wiele z nich zobaczymy strącanych z nieba, czy niszczonych jedną serią. Rysunki są znakomite. Szczególnie spodobał mi się Sasabi, obłożony siatką maskującą i różnorakimi roślinami zielonymi. Także Geara Douga wygląda świetnie w maskowaniu leśnym. Z innych wartych uwagi designów jest nieco zmodernizowany The O, który nabrał sporo charakteru i znacznie lepiej wygląda niż oryginał z Zety. Gundamy też nie wyglądają gorzej, szczególnie dobrze prezentują się w formach myśliwców. Postacie ludzkie są narysowane nietypowo jak na mangi- brak wielkich oczu, czy głów porażonych prądem, a żołnierze wyglądają jak żołnierze.

 Werdykt
Świetny tytuł będący uzupełnieniem Kontrataku Chara, ze świetnymi i klimatycznymi rysunkami, które powinny stać się standardem w Gundamowych mangach/komiksach, a niestety są wyjątkiem. Tytuł dla każdego lubiącego efektowne, ale realistyczne batalie. Zawodzić może brak wyrazistego bohatera spinającego wszystkie rozdziały mangi w całość.

Brak komentarzy: