sobota, 18 kwietnia 2009

Transformers Super-God Masterforce



Transformers Super-God Masterforce
Ilość Odcinków: 42
Rok Produkcji: 1988

Fabuła
Japońskie G1, dla wielu wciąż jest obszarem niezbadanym, pełnym dziwactw morskich potworów, a na krańcu czeka wielka przepaść… Poglądy większości fanów TF na temat Japońskich kontynuacji G1 można właśnie porównać, do zabobonów żeglarzy z XIV wieku. Pełno jest opowieści o tym, jak dziwne i pokręcone są to serie, a tak naprawdę nie wiele osób je widziało.
Osobiście zacząłem oglądać trochę nie po kolei, ponieważ pierwszą serią jest Headmasters, ale z powodu syndromu Prime’a odpuściłem sobie te serie, ale kto wie, może kiedyś i ją obejrze? Transformers: Super – God Masterforce jest w czymś rodzaju kontynuacji i jednocześnie Spinoffu w stosunku do poprzedniej serii. Wydarzenia z Masterforce dzieją się na ziemi i jest to raczej drugorzędny front działań, gdyż prawdziwa wojna toczy się w kosmosie. Tymczasem na Ziemi początkowo mamy niewielki konflikt pomiędzy Pretenderami obydwu frakcji, jednak z czasem, przybywają kolejne transformery Headmasterzy i Godmasterzy. Cała walka od początkowych starań Cybertronów, aby Destrony nie powodowały zbyt dużego chaosu do walki o przetrwanie całej rasy ludzkiej…
Jedną z najważniejszych rzeczy, jaka zaskoczyła mnie w Masterforce, jest śmiertelność osób postronnych… jest olbrzymia, a w pewnym momencie ofiary można liczyć w tysiącach, to był dość spory szok, bo patrząc po Opach i znając specyfikę G1 można było się spodziewać sporych zniszczeń, ale żadnych ofiar śmiertelnych. Kolejnym istotnym elementem, jest fakt, że trafienia wywołują PRAWDZIWE uszkodzenia, wielokrotnie niektóre Tefy traciły jakieś kończyny i wracały do bazy w kawałkach. Sama fabuła, może i wydaje się prosta jak drut, ot typowa walka dobra, ze złem, ale w miarę zaliczania kolejnych odcinków seria wciąga i ogląda się ją z prawdziwą przyjemnością.
Do wad serii należy zaliczyć brak rozwoju postaci, praktycznie cała seria Masterforce jest teatrem jednego aktora: Ginraia, z powodowane jest to tym, że seria jest bliżej gatunku Superrobots, którą cechuje właśnie jedna wyrazista postać. Kolejnym zgrzytem jest „znikanie” niektórych tefów w miarę rozwoju serii, (Pretenderzy) no i zmarnowanie potencjału, jaką była postać Sixknighta.

Transformery
Postanowiłem całość podzielić na małe podrozdziały i opisać każdą grupę z osobna.
Cybertroni
Pretenderzy
Pierwsza grupa Transformerów jaką spotykamy, dowodzi nimi Hawk, ich zadaniem jest strzec Ziemi przed Pretenderami Destronów, wtapiają się w tłum przybierając postać ludzką (swoją drogą jedyny przejaw Massshitingu w Masterforce)… Grupa ciekawa, mamy tu odpowiedzialnego dowódcę (Hawk), miłośnika delfinów, kobieciarza (sic!) i gościa wyglądającego jak młodszy brak Logana z X-Man. Niestety wraz z pojawieniem się Godmasterów tracą na znaczeniu i schodzą na dalszy plan… ( zmieniają formę, za pomocą zegarka transformacyjnego).

Headmasterzy
Mamy jednego, wysłanego z kosmosu by pomóc w walce z BlackZorakiem, potężnego Grand Maximusa. W zasadzie nie wiele można o nim powiedzieć, był raczej jedynie środkiem transportu i kolejnym wojownikiem.

Hedmasterzy Junior
Shota, Cab i Minevra, dzieciaki w Masterforce… tak wiem, co teraz wszyscy myślicie, kolejna banda bachorów, która pęta się pod nogami Cybertronów i poza irytowaniem publiczności nie robi nic ciekawego… nic bardziej mylnego, gdy cała trójka oświadczyła, że chce pomagać Cybertronom w walce z Destronami, zostali wyposażeni w srebrne bransolety transformacji i pojazdy, po czym przeszli szybkie szkolenie. Cała trójka pomagała głównie w akcjach ratowniczych, potem odpowiedzialni są za Godbombera. Mamy tu chyba przykład, że można stworzyć postacie dzieci, które nie irytują, a wręcz przeciwnie, są nawet ciekawe. I na koniec taka ciekawostka: Figurki Headmasterów mają na piersi statystyki: Siła, Inteligencja, szybkość, które pojawiają się po umieszczeniu głowy i tak samo jest z Juniorami; jeden z nielicznych elementów reklamujących zabawki.

Godmasterzy
Podobnie jak w przypadku Headmasterów, są to transformery niemogące działać samodzielnie bez pomocy człowieka. Pierwszym Godmasterem po stronie Cybetronów, jest Ginrai, który przez przypadek staje się posiadaczem czerwonej ciężarówki (Prime enybody?), później do Cybetronów dołącza kolejnych czterech Godmasterów. Ta grupa to esencja serii, są najpotężniejsi i najbardziej istotni dla fabuły, posiadają też tajemniczą moc pozwalającą zwiększyć swoją siłę. Choć tak naprawdę rozwijany jest jedynie Ginrai… Dobra grupa przyćmiona przez swojego dowódcę.

Inni
Sixknight jest w zasadzie jedynym obok Seaconów Transformerem w serii niemający ani ludzkiego altmodu (pretender) ani komponentu. Nie ma też symbolu frakcyjnego.Sixknight (będący w zasadzie remoldem Sixshota) jest w czymś rodzaju Ronina, samotnego wojownika kierującego się honorem, żądny walki z najpotężniejszymi przeciwnikami by dowieść swojej wartości, mający ludzi za robactwo, dopiero pojedynek z Ginraiem zmienia jego zdanie na temat ludzi, najciekawsza i zdecydowanie najsłabiej rozwijana postać w Masterforce pojawia się w zaledwie czterech odcinkach.

Destroni
Pretenderzy
Trójka Destronów, która w przeciwieństwie do Cybetronów przybrała postać potworów, stając się częścią ludzkiej mitologii. Początkowo stanowią głównych antagonistów, jednak wraz z pojawieniem się Godmasterów tracą sporo na znaczeniu, stając się w zasadzie jedynie elementem humorystycznym, a nie prawdziwymi przeciwnikami.

Headmasterzy
Podobnie jak u Cybertronów jest tylko jeden Headmaster, a mianowicie BlackZorak (będący recolorem Scorponocka), pojawia się dosyć późno, również nigdy nie spotykamy jego Mastera, stanowi najważniejsze ogniwo w planie Devil Z. W zasadzie typowy Boss…

Headmasterzy Junior
Gdy Cybetroni formują swoją trójkę, Destroni (po przez wykradzenie bransolet transformacyjnych Cybetronom), są nimi Wilder, Bullhorn i Canser z czego najwięcej rozwijany jest najmłodszy Canser, który staje się jedną z najciekawszych postaci tego typu w Transformers. Pozostają antagonistami Junirów niemal do końca. Zdecydowanie najciekawsza grupa po stronie Destronów.

Godmasterzy
Mimo iż Godmasterzy są tworem Devi Z (tak twierdził, albo coś ja źle zrozumiałem :P), to zdecydowana ich większość staje po stronie Cybetronów. Po stronie Destronów dostaliśmy dwójkę opętanych rządzą zniszczenia Ginraia braćmi Hydrą i Busterem, którzy poświęcają resztki swojego człowieczeństwa, by zwiększyć swoją moc i polowego dowódcę Destronów Overlorda, na którego składa się Lord Giga i Lady Mega (ich stary to pewnie King Ultra). Szczególnie należy zwrócić uwagę na Overlorda pod koniec serii, kiedy staje się naprawdę ciekawą postacią.

Inni
Przede wszystkim Seacony, będące mięsem armatnim, wyjątkiem jest Seacon Turtle, który jest rdzeniem jedynego G1 Gestalta w serii King Posejdona (u nas znany jako Piranacon), kolejnym niezwiązanym z żadną grupą Tefem jest mały robocik wyglądający jak figurka G1 Megatrona, jest mały i mieści się Canserowi w dłoni, jest podarunkiem dla Cansera od Lady Mega, co ciekawe, nie jest on wierny Destronom, ale Canserowi i robi wszystko, aby pomóc swojemu panu, Przyjemny, kolejny element humorystyczny. Jest jeszcze tajemnicza istota Devil Z, ale w jaki sposób wmieszany został w wojnę domową TF pozostaje tajemnicą, przypomina mi nieco Królową Metalię z Sailor Moon.

Animacja i Muzyka
Animacja jest zdecydowanie lepsza od tej z oryginalnego G1, przede wszystkim nie ma wpadek z animacją, a jeśli są jest ich nie wiele i mało zauważalne, więc nie zobaczymy niebieskiego Ginraia, czy Tefów, których tam nie powinno być, poza tym typowa animacja Toei z drugiej połowy lat 80tych…, Czyli sehr gut!
Muzyka jest również bardzo dobra, świetnie pasuje do wydarzeń i potęguje klimat serii, bardzo mi się też podoba utwór z openingu (Masterforce!... Head On!... God On!) i z endingu (Changing! Changing! ).

Podsumowanie
Mam kilka wyraźnych zarzutów, szczególnie brak rozwoju innych postaci poza Ginraiem i Canserem, choć seria miała aż 42 odcinki. No i darować nie mogę im Sixknighta. Ogółem jest trochę wad, ale i tak jest to jedna z najlepszych serii telewizyjnych o Transformerach jakie widziałem.

Moja Ocena
7,5 Tetsujina.

Brak komentarzy: