sobota, 12 kwietnia 2008

Gundam MS Igloo



Gundam MS Igloo
Rok Produkcji: The Hidden One Year War 2004, Apocalypse 0079 2006
Liczba odcinków: 3+3
Uniwersum: Kalendarz Uniwersalny


Trailer THOYW


Uff to już ostatnia seria maglująca wydarzenia z wojny jednorocznej z uniwersum UC, tym razem owy konflikt ukazany podobnie jak, w 0079, czyli bardziej ogólnie niż w 08th MS Team, chodzi tu o dwu częściową (każda część po 3 odcinki) historie Gundam Igloo...

Fabuła
Tym razem wojnę jednoroczną oglądamy z perspektywy, Grupy wyspecjalizowanej w testowaniu prototypów nowych MSów i innej różnorakiej broni, ale nowością jest to, że grupa ta nie należy do federacji, ale do, Zeonu, co jest nowością, bo jeszcze nie było serii, w której główne skrzypce grał Zeon… Niestety fabuła, jest do bólu przewidywalna, praktycznie pierwsza jak i druga seria leci cały czas na tym samym scenariuszu, co odcinek pierwszy, jedynie dwa ostatnie epizody Apocalypse odstają od reszty, w sensie oczywiście pozytywnym, bardzo podobało mi się ten podział na dwa osobne rozdziały, pierwszy ukazywał wojnę, gdy Zeon ją wygrywał, a w drugiej Na odwrót, to był dobry zabieg, również gościnne kilkusekundowe pojawienie się postaci znanych z oryginalnej serii bardzo cieszy, a przede wszystkim chwilowe pojawienie się RX-78 i przerażenie, jakie wywołał w głównym bohaterze serii, ale niestety jak już pisałem, nie mogę wybaczyć tak rażącej powtarzalności odcinków naprawdę, gdy obejrzałem pierwszą serie to nie miałem ochoty sięgać po Apokalipse, nie mniej przełamałem się i obejrzałem komplet. W drugiej części było dużo lepiej, szczególnie finałowe odcinki wgniatały w fotel, no i te wermachtowienie Zeonu...

Postacie
Nie urywam, że podczas wojny jednorocznej zawsze popierałem Federacje i wszelkie porażki Zeonu bardzo mnie cieszyły i tak było i przez większość tej serii, traktowałem postacie z dystansem niecierpliwiąc czasów, gdy wszyscy zostaną zabici, byłem w pełnym przeświadczeniu o tym, że w którymś momencie natkną się na Amuro, który bez większych ogródek ich skosi…Nic się takiego nie stało, Gundama praktycznie w tej serii nie było, ale wracając do postaci, były naprawdę sympatyczne i przed końcem serii ich polubiłem, to byli naprawdę żywi ludzie pełni emocji i własnych problemów, (co jest domeną, UC), szczególnie spodobała mi się Monique Cadillac, Początkowo ślepo wierząca w Zeon, a później coraz bardziej w niego wątpiąca....

Mechy
Nie ma się tu co za bardzo rozpisywać, niemal wszystko pojawiło się już w innych seriach z kalendarza uniwersalnego, choć na uwagę zasługuje pojawienie są Balli, czyli najsłabszych jednostek federacji, a pokazały w tej serii co potrafią, również ich Zeonski odpowiednik całkiem nieźle sobie radził, choć był bardziej prymitywny, dostaliśmy również jak zwykle sporą dawkę Zaku i GMów.


Animacja i Muzyka
To pierwsza i jak na razie jedyna seria Gundama wykonana w czystym CGI i muszę powiedzieć, że seria została zrobiona wręcz niesamowicie, gdy pierwszy raz zobaczyłem potyczkę okrętów Federacji przeciw siłom Zeonu, zostałem dosłownie wgnieciony w fotel, ale niestety i ta animacja miała swoje wady, niekiedy mimika twarzy była kiepska, niekiedy jak ktoś zrobił jakąś zdziwioną minę czy przerażoną wyglądało to porostu śmiesznie, również mechy wyglądały jakby zeszły wprost z taśmy produkcyjnej…


Podsumowanie
Seria jest niezła, ale tylko niezła, mogło być naprawdę, dużo lepiej, ale cóż widocznie budżet był tak napięty, że gdy wydano wszystko na animacje, to zabrakło pieniędzy na scenariusz do 3 odcinków, więc scenariusz pierwszego skopiowano, lekko modyfikując, bohaterowie są przyjemni, nawet mnie, pod koniec zaczęło zależeć na ich losie, seria to miłe uzupełnienie wątku Wojny Jednorocznej, ale ukazanie wojny oczami Zeonu, ma dużo większy potencjał… niemniej Igloo był pierwszym krokiem w stronę zmiany przeze mnie stron, które popieram. 

Ocena
 6 Tetsujinów…mimo wszystko powyżej średniej.

Brak komentarzy: