czwartek, 20 marca 2008

Revoltech Mazinkaiser

Postanowiłem, że na temat figurek na razie rozpisywać się za bardzo nie będę, powodów jest kilka, a między innymi dlatego, że nie jestem dość doświadczonym kolekcjonerem figurek, żeby podejmować się próby oceny jakiejkolwiek figurki, więc zamierzam jedynie opisać, moje odczucia w stosunku do tej figurki.
Gdy rozerwałem karton z figurkami od Magnusa, moim pierwszym celem były Revoltechy, a przede wszystkim tytułowy Mazinkaiser. Z początku gdy go zobaczyłem, przeklinałem na czym świat stoi miałem ochotę napisać do Magnusa parę słów na temat cen za takie maleństwo, bo revoltechy są mniej więcej rozmiarów Deluxów, ale wstrzymałem się i zabrałem się do dalszych oględzin i tu cała moja złość minęła...
Wygląd i wykonanie przepiękne, olbrzymia dbałość o szczegóły, plastik rzecz jasna pierwszej jakości, no i ta cholerna pozowalność, Mazingera można ustawić w kilkunastu różnych pozach, ale i tak pozostanie jeszcze kilkanaście możliwości ustawienia tego cuda..
Jednak róża ma i swoje kolce, a mianowicie wymiana dłoni, nie wadą jest sama konieczność tej wymiany, a trud jaki trzeba w nią włożyć, ręce nie chcą wychodzić, ale to z drugiej strony plus ,ponieważ mamy pewność, że ręka ta nie wyleci i nie zgubi się łatwo. Na uzbrojenie Mazingera wchodzą dwa miecze jedno ręczne i jeden ogromny dwuręczny miecz, który ma długość równą wysokości samego Revoltecha, ta figurka to prawdziwy miód, która nawet po czasie się nie nudzi i wciąż może zaskoczyć.
Podsumowując: Mimo wysokiej ceny (w tej samej cenie mamy transformera klasy Voyager) figurka ta jest warta zakupu, przede wszystkim z uwagi na jego niesamowitą pozowalność i klimat jaki reprezentuje sobą ten Revoltech.
Kilka fotografii Mazingera.





Brak komentarzy: