piątek, 19 sierpnia 2011

Folklore

Nie samymi Wielkimi Robotami człowiek żyje, więc mały oddech, przed kolejnymi raportami i recenzjami mechówych serii. Oto gra, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie: Folklore.


Folklore
Platforma: PS3
Trailer:

Gdy przeglądałem PS Store w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego dema, zwróciłem uwagę, na logo Folklore i sam tytuł tej gry, a jako, że wiecznie w Valkyria Chronicles grać nie można, demo sciągnąłem... i godzinę później licytowałem pełną wersje na allegro. Gra przyszła w następnym tygodniu i z powodów różnych spoczęła na półce na czas nie określony. Dopiero ostatnio znów płyta zagościła w  moim napędzie i dałem się wciągnąć niesamowitej magii świata Netherrealm i jego poszczególnych królestw jak i samej malowniczej wioski Doolin i co ciekawe, wioska ta naprawdę istnieje i leży w Irlandii.

Fabuła
Ciężko cokolwiek o niej napisać, bez większych spoilerów. Główna bohaterka Ellen dostaje list od swojej zmarłej 17 lat temu matki i prosi ją o przybycie do małej wioski Doolin, w tym samym czasie Keats otrzymuje telefon od zdesperowanej kobiety błagającej go o pomoc i on udaje się do tej wioski. Gdy Ellen dociera do Doolin spotyka tajemniczą kobietę, która jednak spada w przepaść i ginie. Sądząc, że to matka, nasza bohaterka udaje się na plaże gdzie leży ciało, tam traci przytomność... Budzi się w nocy małej chatce w wiosce i udaje się do pobliskiego pubu, gdzie spotyka istoty zwane Half-life'ami. Spotyka tam Stracha na Wróble, który prowadzi ją do tajemniczego kręgu i umożliwia jej poruszanie się po krainie Netherrelam. Tak się przedstawia początek tej historii, a im dalej tym ciekawiej, poznajemy szczegóły dotyczące tego co wydarzyło się 17 lat temu, przeszłość samej Ellen i jej związku z wioską, jak i tajemnice jej mieszkańców. Fabuła jest bardzo dobrze poprowadzona, pełno w niej zwrotów akcji, pojawiających się wątpliwości, czy ten inny świat naprawdę istnieje i czy tak naprawdę to wszystko dzieje się w głowie biednej Ellen, do tego zaczynają ginąć mieszkańcy. Muszę powiedzieć, że dawno nie byłem tak zaskoczony i ilością podejrzeń jakie miałem, co tak naprawdę dzieje się w Doolin czy co działo się 17 lat temu i kto naprawdę jest zabójcą. Klimat i oprawa jest niesamowita, widać ogromne pokłady wyobraźni twórców, nie tylko patrząc na fabułę, ale i poszczególne światy jakie odwiedzimy, designy ich mieszkańców, stworów, czy tytułowych Folklore'ów są niezwykłe, przychodzą na myśl najbardziej kreatywne tytuły, czy to książkowe, filmowe, czy gry.


Gameplay
Nawet najlepsze scenariusze na gry, opatrzone najlepszą grafiką itd. są kiepskie, jeżeli gameplay jest kiepski, bo ten element jest najważniejszy. W Folklore gameplay jest dwu jaki. Gdy poruszamy się po wiosce, to szukamy przedmiotów związanych z postaciami, które nas interesują, rozmawiamy z postaciami niezależnymi (zarówno dzień jak i w nocy). Doolin służy też jako swoisty „portal” pomiędzy różnymi królestwami bajkowego świata (do których możemy się dostać po przez portale widoczne tylko w nocy). Innym stałym ważnym miejscem jest Pub. Zarówno w dzień jak i w nocy, dostajemy tam zadania poboczne. Po ich ukończeniu możemy dostać rzadkie folki, lub surowce. A niektóre misje można powtarzać wielokrotnie.
Gdy przechodzimy do któregoś ze światów gameplay ze szczątkowej przygodówki zamienia się w nie co nietypowe action-adventure i tu też gra się dwu jako w zależności którą postać wybierzemy Ellen czy Keatsa. Rozgrywka polega na walce z folkami za pomocą uprzednio pokonanych folków. Gdy pokonujemy danego Folka, możemy albo go wchłonąć albo uśmiercić (zależy, też jakiego Folka stosujemy do walki z nim, bo wrogi stwór, może być albo odporny, albo możemy go tylko zabić wybranym folkiem). Po wchłonięciu, od razu możemy korzystać z usług pokonanego Folka. Mamy 4 sloty szybkiego wyboru, a reszta przejętych folków znajduje się w menu rozwijanym odpowiednim klawiszem i wtedy możemy przydzielić te 4 sloty. Same Folki dzielą się na żywioły(Ziemia, Lód, Ogień, powietrze, siła), jak i na to jaką dysponują one siłą (Różnica polega na typie absorpcji). I tu pojawia się różnica pomiędzy Ellen i Keatsem. Gdy gramy Ellen walczymy bardziej na dystans, wzywane folki materializują się w całości i stają naprzeciw Ellen, nie tylko jako siła szturmowa, ale i tarcza (są też Folki będące tylko tarczami), do tego w trakcie przemierzania różnych królestw, zdobywamy dodatkowe płaszcze, które zapewniają naszej dzielnej bohaterce odporność, albo przyspieszają regeneracje many. Ellen, korzysta też z Folków, które usypiają lub paraliżują wrogów. Z kolei Keats jako typowy facet nie zmienia ciuchów jak rękawiczek i preferuje bardziej ofensywny/bezpośredni styl walki, Folki materializują się tylko częściowo i są przedłużeniem ciosów zadawanych, przez samego Keatsa. Nasz bohater również dysponuje trybem alternatywnym, który drastycznie zwiększa siłę ciosów jak i odporność, jednak tylko czasowo i Keats wraca do swojej zwykłej postaci. Ładowanie trybu alternatywnego polega na wchłanianiu Idów wrogich folków.
Rozwój postaci również jest dwu jaki. Sama postać rozwija się przy absorbowaniu idów pojawia się mnożnik, przy pokonaniu małych folków liczy się liczba absorbowanych stworzeń, przy większych szybkość wchłonięcia. Gdy osiągamy kolejny poziom podnosi się liczba punktów życia i Many. Osobno rozwijamy też folki (uwalniamy karme). Polega to na wchłanianiu idów tego gatunku, zabijaniu wrogów rasowych za ich pomocą, czy wykorzystujemy zebrane surowce.
Całość jest płynna i grywana, chociaż gra ma swoje bolączki, gdy zmieniamy folki w slotach, gra zamraża się na chwilę, przez to traci się czasami płynność rozgrywki. Jednak sama gra nie jest jakaś wyjątkowo trudna czy wymagająca. Nie ma wyboru poziomu trudności, jednak nawet średnio rozgarnięty gracz, lub typowy przedstawiciel „gram głównie w przygodówki”, który cierpi na paraliż refleksu (jak ja) poradzi sobie z tym tytułem. Do tego twórcy pochowali w każdym świecie pięciostronicowe książki ze wskazówkami jak pokonać silniejsze (lub bardziej cwane) folki jakie spotkamy na naszej drodze. Na „końcu” każdego królestwa, czeka nas starcie z Folklorem. Starcia są ciekawe i bardzo kreatywnie wymyślone, jednocześnie nie sprawiają większych problemów o ile wiemy, których folków należy używać, a przy tym nie są nudne i nie mamy wrażenia ciągłej powtarzalności. Ba samo rozwijanie poszczególnych folków daje dużo zabawy i satysfakcji. Zadania poboczne również są ciekawe (najlepsze czaka nas w rozdziale 7) i wymagające i to nawet bardziej niż niektóre pojedynki z Folklorami. Zadania te odblokowujemy po przez rozmowy z mieszkańcami wioski.
 A gdy zdobędziemy Keatsem i Ellen wszystkie folki czeka nas niespodzianka: alternatywne ciuchy dla obu bohaterów.  

Muzyka i Grafika
Muzykę tworzył Kenji Kawaii… tak ten Kenji Kawai od Ghost In The Stell i jest niesamowita i niezwykle klimatyczne, doskonale potęgują nastrój opowieści jak i wszystkie melodie pasują do światów w jakich w tej chwili się znajdujemy. Jedynie zgrzyty pojawiają się przy niektórych cut-scens muzyka średnio pasowała do ogółu sytuacji. Jednak są to pojedyncze wpadki. Grafika jest przepiękna, szczególnie przy pierwszym wejściu do Królestwa Wróżek gra robi kolosalne wrażenie. Pisałem już o niesamowitej kreatywności twórców gry, każdy świat jest oryginalny, każdy Folk różni się od reszty (nawet rasy pokrewne, różnią się widocznie). Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń… no może mogłoby być więcej filmowych przerywników niż komiksowych, no ale nie można mieć wszystkiego. Sam dubbing, jest o dziwo bardzo dobry (zrobiony chyba przez Brytyjczyków) i nie psuje klimatu, jak to często bywa z japońskimi grami lokalizowanymi na język Angielski.

Podsumowanie
Przypadkowe spotkanie, zamieniło się we wspaniałą przygodę, Folklore stał się moim ulubionym tytułem na najnowszą konsole Sony, ba nawet przekonała mnie, że kupno PS3 nie było błędem. Grę polecam wszystkim, lubiącym ciekawe i kreatywne tytuły. Szkoda, że takie gry giną w morzu gier jak na przykład nijakich FPSów. Szkoda. Bo twórcy już ogłosili, że drugiej podróży do Netherrealam nie będzie.

Moja Ocena
Mimo wpadek: 10/10

Brak komentarzy: