Bubblegum Crisis Tokyo 2040
Rok Produkcji: 1997
Ilość Odcinków: 26
Opening:
Ending:
Fabuła
Na fali popularności oryginalnego Bubblegum Crisis powstały dwa spinoffy (o których może napiszę innym razem), oraz swoisty remake, czy też nowa interpretacja historii Priss i jej koleżanek. Zwał jak zwał. Seria telewizyjna z 1997 to natomiast zupełnie inna historia, która w żaden sposób nie jest związana z oryginałem, i która sporo zmienia w stosunku do oryginału. Niektóre elementy zostały zmienione na plus, inne na minus. W przeciwieństwie do OVY, mamy w miarę jasne rozpoczęcie historii (przyjazd Linny do Tokio) i jasny finał. Mamy również wątek przewodni, który jest bardzo zbliżony do tego z OVY. Jest tu walka ze zbuntowanymi Boomerami i wszechobecną korporacją Genom, ale w przeciwieństwie do OVY, Knight Sabers nie są tajemniczkami, a bardziej wkomponowują się w definicję mścicieli. Stawia to znak zapytania skąd Sylia bierze pieniądze na to wszystko. Owszem jest bogata, ale bez przesady. Same bunty Boomerów są bardziej nasilone i powód tych buntów ma istotne podłoże fabularne wyjaśnione dopiero w finale. Inne zmiany to przede wszystkim zmiana klimatu. Rola muzyki w jego budowaniu jest tutaj bardzo ograniczona. Także zmiana stylu animacji, czy ogólnej kompozycji, spowodowała, że Tokio wydaje się bardzo sterylne i czyste. Jakoś kompletnie nie pasuje to do serii, która aspiruje do miana przedstawiciela gatunku Cyberpunk. Raczej korzystne zmiany to przede wszystkim bardziej konkretny adwersarz, zmiany kosmetyczne niektórych postaci, czy ich organów. Za to na duży plus zmieniła się AD Police wraz z ich dowódcą. Wydała mi się tutaj bardziej kompetentna, no i nie składała się z wyłącznie z Leona ;). Samą fabułę można podzielić na kilka faz. Początek serii był bardzo dobry, zmiany fabularno – postaciowe generalnie były na plus, rozwój wypadków był ciekawy i dialogi były dobre. Potem spadek formy, zmiana kierunku serii i postaci wiodących (jakby nie byli zdecydowani jak serię poprowadzić). Niemniej jednak serię dalej się dobrze oglądało i większość postaci była ciekawa. Największy dołek seria zaliczyła pod sam koniec, już po przebudzeniu Galatei i przejęcia przez nią kontroli nad Boomerami. Miałem wrażenie jakbym oglądał „Świt żywych trupów” (a raczej Świt Żywego Złomu). Również konwencja zmieniła się na lekko post-apokaliptyczną. Nagle i bez ostrzeżenia zmieniła się ona jednak na świetny i klasyczny finał, którego oczekiwało się po Bubblegum Crisis. Ogólnie rzecz biorąc całą serię ogląda się bardzo dobrze. Jedyny znaczący problem może pojawić się, gdy film przybiera maskę horroru z Zombie w roli głównej, co nie wychodzi mu za bardzo na dobre. Na szczęście w finale seria nadrobiła wszystko to co straciła przez ten gorszy okres.
Postacie
Najbardziej, w stosunku do oryginału, zmieniła się Sylia i to w sposób taki, który mi się kompletnie nie podobał. Z wyrafinowanej i twardo stąpającej po ziemi Bizneswoman zmieniła się w lekko obłąkaną rządną zemsty kobietę. Nenne nie zmieniła się poza wyglądem zewnętrznym (kolosalnie na plus, bardziej mi pasowała jako krótkowłosa blondynka, niż ta z różowymi włosami z OVY) prawie w ogóle. Generalnie skupiono się na tym, jakim jest programistycznym geniuszem.
Linna zmieniła się najbardziej i to ona przez pierwsze odcinki jest postacią centralną. Na początku nie jest częścią drużyny, ale przez zbieg wypadków i przy cichym wsparciu Priss zostaje przyjęta do drużyny. Jest to typowa dziewczyna z prowincji, nie mniej bardziej rozbudowana i ciekawsza niż jej odpowiednik z OVY. Leon i Priss zmienili się najmniej i generalnie powtarzają swoje rolę z oryginalnego Crisisa. Mackey, brat Sylii, zmienił się chyba ze wszystkich najbardziej. Ma zupełnie inny wpływ na wydarzenia, a jego pochodzenie zostało zmienione. Mamy tu też jasnego przeciwnika Galateae. A kim ona jest i jaki jest jej cel, to zapraszam do obejrzenia serii. Bo aż tak spoilerować nie będę.
Hard Suits/Boomers i Mechy
Najwięcej zmian zaliczyły Boomery. Mamy tu różnorakie wariacje androidów, do wszelakich prac. Diametralnie różnią się od siebie wyglądem, a gdy się buntują mutują w różnorakie pokraczne stwory, często przypominające Zombie. Hard Suits, nie zmieniły się w zasadzie w ogóle poza tym, że działają na innej zasadzie i w pewnym momencie, dziewczyny dostają nowe modele. Mechy, również jak w OVIE, są mocno Patlaborowe. Co akurat zaliczam na plus. MotoSlave pojawia się późno i dotyczy wyłącznie kombinezonu Priss. Jednak późne pojawienie nadrabia tym, że jest świetny i daje ostro czadu.
Muzyka i Animacja
Koniec lat 90tych, choć jak oglądałem tę serię, miałem wrażenie jakbym oglądał coś z początku 00’. Ogólnie rzecz biorąc animacja jest ok. Nie wali po oczach, dziewczyny są ładne, a męska część obsady nie wygląda jak ich koleżanki. Miasto, jak już pisałem, jak na mój gust nieco za sterylne i nie pasuje do konwencji cyberpunku, ale też nie jest paskudne i w sumie dobrze oddaje metropolię przyszłości. Jedyne co można animacji zarzucić to koncerty Priss. O ile w przypadku OVY były one bardzo dynamiczne, tak tutaj są raczej statyczne, zupełnie jakby składały się kilku(nastu) klatek mniej niż reszta. Muzyka również dobra, wpływająca pozytywnie na klimat, choć podobnie jak przy animacji koncertów, wole oryginał.
Podsumowanie
Seria mocno nierówna, ale warta uwagi. Ani specjalnie gorsza od OVY, ani specjalnie od niej lepsza. Jest po prostu inna. Choć miałem ochotę (głównie za końcówkę), obniżyć ocenę do 6, to jednak zakończenie dodało jedno oczko wyżej.
Ocena
7 Tetsujinów
7 Tetsujinów
1 komentarz:
Wg mnie - można było napisać tę recenzję bez podawania spoilerów.
Prześlij komentarz