sobota, 17 października 2009

Yatterman The Movie (Yattaman)



Yatterman The Movie
Rok Produkcji: 2009
Czas Trwania: 111 minut

Fabuła
Gdy usłyszałem plotki o tym, że ma powstać ekranizacja jednego z najbardziej pokręconych i surrealistycznych seriali animowanych w historii, stwierdziłem, że nie może się to udać. Na domiar złego reżyser słynął z kina gangsterskiego… Tak było do czasu wypłynięcia pierwszych zdjęć z planu, pojawienia się teasera i w końcu dwóch pełnych trailerów. Wtedy to zacząłem bardziej optymistycznie podchodzić do tej produkcji. Film miał premierę w Marcu, ale poza Japonią nie pojawił się jak dotąd nigdzie. Również w Internecie na próżno było szukać go przez długi czas. W końcu jednak udało się i mogłem obejrzeć wersje aktorską jednej z najbardziej pamiętnych serii lat dziecinnych.
Fabuła nie jest zaskakująca. Banda Drombo, wynajęta przez tajemniczego Dokurobeia, szuka odłamków kamienia Dokuro, aby wykorzystać go do swoich niecnych celów. Powstrzymać ich próbują Gan-chan i Ai-chan. Fabularnie niemal wszystko jest „Zgodne z książką”. Występują jednak pewne różnice: jako przykład można tu podać prawdziwą tożsamość Dokurobei i to czym jest kamień dokuro zostało zmienione. Moim zdaniem zmiany te wyszły historii na dobre, gdyż jest to bardziej klimatyczne niż kosmita w kształcie czaszki. Podczas jednej z bitew bohaterowie natrafiają na tajemniczą dziewczynę - Shoko, która ma fragment kamienia i prosi bohaterów o pomoc w odnalezieniu ojca. Fabuła nie jest skomplikowana, ale nigdy w Yattamanie o nią nie chodziło. Chodziło natomiast o dobrą zabawę i kupę śmiechu. W filmie obie te rzeczy otrzymujemy w astronomicznych wręcz porcjach. Film trwa niemal dwie godziny, ale w ogóle nie odczuwa się upływu czasu, ponieważ ciągle na ekranie coś się dzieje. Główna obawa dotycząca Yattamana z mojej strony wiązała się z możliwą próbą urealnienia oraz braku kluczowych i najbardziej znanych elementów serii. Jednak twórcy w tym względzie nie zawiedli. Zastosowali genialne w swej prostocie rozwiązanie: po prostu nie usiłowali tego filmu zrobić w jakikolwiek sposób realistycznym. Zaadaptowali serial jak najbardziej dosłownie, ze wszystkimi jego elementami. Dlatego wciąż Drombo mają bardzo dziwaczne stroje, Yattamani przebierają się w identyczny sposób, Yattaboty walczą w ten sam sposób, Drombo wykonują podczas budowy robota bojowego swoją słynną piosenkę, a słynny theme song wykonuje ten sam wokalista, co w latach 70tych. Film oglądało się z równą przyjemnością, co kreskówkę, a w pewnych momentach nawet lepiej (elementy Ecchi). Cholera jest nawet świnka, która wchodzi na drzewo, kiedy jest chwalona. Dialogi są bezbłędne i potęgują jeszcze elementy humorystyczne (Wiem to z doświadczenia, gdyż pierwsze dwa razy oglądałem wersję pozbawioną napisów). Nawet wtedy niemal cały czas leżałem i kwiczałem ze śmiechu. Po prostu idealna ekranizacja czegoś z czego podobno nie dałoby się zrobić ciekawego filmu. Do tego dochodzi niesamowita wręcz scenografia: baza Yattamanów, czy kolejne szemrane interesy bandy Drombo, które są niezwykłe, można by rzec bajkowe. Finałowa lokacja jest doskonała dla fanów wszelakich kół zębatych i mechanizmów. Poczują się oni tam jak w raju. O klimacie w zasadzie już sporo napisałem - jest idealny i przezabawny. Kolorowy świat i postacie, no i przewspaniałe lokacje.
Wady? No cóż, nie jestem w stanie określić poziomu dialogów. Bo ich najzwyczajniej świecie nie rozumiałem. Jednak sądząc po wykonaniu Audio-Wizualnym, muszą być na podobnym poziomie. Aha, no i w jednym miejscu (początek podróży Yattapsem do Ogiptu) animacja wygląda wyjątkowo sztucznie.

Postacie
Aktorzy mieli sporo zabawy podczas kręcenia tego filmu. To widać na każdym kroku. Doskonale oddali grane przez siebie postacie. Palmę pierwszeństwa trzeba tu przyznać bandzie Drombo, która została oddana wiernie do najmniejszego szczegółu. Szczególnie Miss Dronjo wpadła mi w oko. Boyacky i Tonsura również są świetni, gdyż aktorzy wręcz idealnie odwzorowali grane przez siebie postacie. Ba, nawet w jednej scenie, mamy cameo trójki aktorów, którzy podkładali głosy bandy Drombo w oryginalnym serialu. Yattamani, to również bardzo dobrze oddane postacie, będące mocno związane ze swoimi pierwowzorami. Bardzo podobała mi się Ai-Chan, która jest zazdrosna o Gana, przez co często robi się agresywna i dochodzi do ciekawych sytuacji. O Shoko i jej ojcu, niestety niewiele mogę napisać. Shoko wydawała się mocno zagubiona, ale i zdeterminowana. Jej podróż Yattapsem na długo pozostanie w mojej pamięci. Jej ojciec natomiast to taka, można by rzec, parodia Indiany Jones’a: ubiera się bardzo podobnie i wymachuje biczem. Do gustu przypadł mi także mały Robocik transformujący się w kostkę: Omotchama, który potrzebuje jedynie dwóch baterii AA do zasilania.

Roboty
Designer bardzo dobrze się bawił i dobrze znał kreskówkę. Roboty (przede wszystkim te Drombo) doskonale pasują do specyficznego klimatu serii. Pierwszy robot użyty przez Drombo to nic innego jak odzwierciedlenie robota, którego użyli w pierwszym odcinku kreskówki. Do tego robot, którego Drombo użyli w Egipcie to szczyt szczytów dowcipu o kobiecych piersiach: CyckoGatlingi i inne rzeczy jakie wyprawiał ten robot… Finałowa maszyna Dronjo również była żywcem wyciągnięta z serialu. YattaPies i później jego upgrade’owana wersja Yattaking, to chyba jedyne próby urealnienia tej historii i to też dosyć nieśmiało. Co prawda, wolałbym, aby roboty były w barwach stricte serialowych, ale i tak nie można na nie narzekać, bo zawierają wszystkie pozostałe elementy Yattabotów. Same walki były widowiskowe i zachowujące elementy serii. Jednakże jak na mój gust były one zbyt jednostronne.

Efekty Specjalne i Muzyka
Efekty specjalne są moim zdaniem bardzo dobre i doskonale komponują się z klimatem filmu, który przypomina nieco baśniowy świat. CGI było bardzo dobre. Roboty świetnie się prezentowały, choć było parę miejsc, w których sceny wyglądały wyjątkowo sztucznie. Jest to jednak w zasadzie minuta dwie, a w natłoku akcji szybko się o tym zapomina. Muzyka jest świetna. Wspaniale, że wykorzystano ścieżkę dźwiękową z oryginalnego Yattamana. No i piosenki bandy Drombo się nie zapomina.

Podsumowanie
Wzorowy przykład tego jak należy ekranizować Anime. Bardzo dobre efekty specjalne, nie czuć nadmiernego kiczu, czy niskiego budżetu, do tego bardzo dobre aktorstwo. No i w końcu to Yattaman!

Ocena
 10 Tetsujinów dla fanów Yattamana, 8 Tetsujinów dla nieco bardziej przeciętnego widza.

Brak komentarzy: